Z zakupami dla żony dobijałem już do
konkretnej kwoty, kiedy przypomniałem sobie o potrzebach własnych.
Poprosiłem miłą magister zza szklanej szyby o jakiś magnez z
witaminą B6, w dawce do zażywania raz dziennie.
- Wie Pani jak to jest, póki co mam
jeszcze inne zajęcia niż pilnowanie, które tabletki zażywać raz
a które dwa razy dziennie. Trzy Z i po kłopocie
- Co to znaczy trzy Z? - spytała
naiwnie, z pewnością świeża absolwentka farmacji.
- Jak to co ? zażyć zapić i
zapomnieć
- To jak my kiedyś w czasie sesji –
zebrała się na dowagę
- Dokładnie, tylko ja zapijam czymś
zupełnie innym
Z tym brakiem cierpliwości do
dzielenia tabelek na pory dnia to trochę skłamałem, bo już od
ponad piętnastu lat dzielę te swoje pigułki na ranne, wieczorne i
te zażywane przed posiłkami. Póki co tylko przed posiłkami.
Jest jednak w mężczyznach coś
takiego, że na widok miłej a do tego atrakcyjnej kobiety, zaraz
wciągają brzuch i bagatelizują problemy.
W zasadzie atrakcyjność można by w
męskiej filozofii postawić na pierwszym miejscu.
Kiedyś złapałem się na tym, że
zastosowałem ten manewr w takcie wizyty u lekarza rodzinnego, co
było z gruntu głupie, ponieważ umówiłem się na wizytę nie po
to by pokazać jak ów brzuch wciągam a z powodu jakichś bardzo
konkretnych problemów.
To już jednak było i teraz o ile
wciąganie brzucha stało się odruchem rzekłabym bezwarunkowym o
tyle potrafię już taką osobę poprosić o podanie na przykład
tabletek wspierających pracę prostaty.
Kto jak kto ale taka magister od
farmacji powinna znać a tym bardziej stosować powiedzenie
Terencjusza „ Homo sum; humani nihil a me alienum puto”
czyli „Jestem człowiekiem; nic, co ludzkie, nie jest mi obce.”
Kobieta znikła mi z pola widzenia ale
po chwili wróciła z pudełkiem.
- Mam coś takiego ale oprócz magnezu
i B6 jest też melisa.
Spojrzałem na pudełko, lek dedykowany
na stres i zmęczenie.
- Niech będzie w sumie jestem nieco
zmęczony a z pewnością zestresowany po całym tygodniu.
Kiedy zażyłem tabletkę następnego
dnia rano, w ustach miałem uczucie żucia nasion lawendy.
Od razu do dam że nasion nigdy nie
żułem, ale tak to sobie wyobrażam.
Spojrzałem na pudełko, no tak, nie
doczytałem, …. z melisą i lawendą.
Nieodległa przyszłość pokazała, że
ten mój zakup w aptece był jak najbardziej uzasadniony.
W poniedziałek z samego rana, moja
opisywana tu cyklicznie teściowa tak dynamicznie schodziła ze
schodów, że spadła z trzeciego stopnia łamiąc z przemieszczeniem
( jak pokazał RTG) kość promieniową lewej ręki.
Szczęściem w nieszczęściu było to,
że Młodszy wziął sobie na poniedziałek dzień wolny w celu
tuningowania samochodu. Dzięki temu w miarę szybko wziął udział
w transporcie teściowej do szpitala. Zaopatrzoną już następnego
dnia przywiózł do naszego domu na rekonwalescencję.
Teściowa została wyraźnie
stuningowana czyli wyposażona w gustowne śruby stabilizujące
kości,
a ponieważ w każdej sytuacji trzeba
szukać dobrych elementów to my je natychmiast znaleźliśmy.
Mamusia mojej żony złamała dokładnie
tę samą rękę w której nie zrosły jeszcze kości środkowego
palca. Usztywniony palec w na stałe pokazuje „fucka” co jest
powodem odrobinę złośliwych komentarzy.
No nie mogłem się powstrzymać gdy
biedaczka poprawiając się, podnosiła rękę do góry.
Teraz wulgarnie usztywniony palec jest
zasłonięty przez chustę, która utrzymuje wszystko w miejscu.
Gdyby to była druga ręka to nasza sytuacja byłaby zdecydowanie
inna czyli gorsza.
Tak to Wolny Elektron jak ją czasem
nazywam. został zmuszony do przebywania w jednym miejscu, a z prac
możliwych do wykonania, pozostało jej tylko ćwiczenie pamięci
czyli mozolne wypełnianie krzyżówek.
Zaraz też pojawiła się kotka, która
wdrapała się na kolana mojej teściowej i przywarła do miejsca
złamania.
- O kot terapeuta – powiedziała
wyraźnie zadowolona teściowa i jakby zapomniała, że wyżej
wymieniona kota pogryzła ją jakiś czas temu, gdy ta próbowała
zakończyć kocie wylegiwanie się na kanapie.
Potrzeba wolności co rusz wyrywa się
z gardła teściowej, a wolność ta artykułuje się propozycjami
pomocy
- Marysiu pomogę ci przy jarzynach
- Marysiu rozwieszę ci pranie
- Marysiu wyprasuję ci
Żona już nieco zmęczona jest tym
cyklicznym odmawianiem pomocy.
Ja zażywam magnez z melisą, zżymam
się na smak lawendy i błogosławię możliwość udania się na
osiem godzin do pracy.
Jak sobie z tym radzić? Czasem
najprościej, dając szansę.
Niespodziewanie na owo prasowanie
teściowa dostała zgodę.
Kto miał chociaż raz w ręce żelazko
ten wie, że do prasowania niezbędne są dwie zdrowe ręce.
Przy trzeciej próbie, żelazko stanęło
grzecznie na podstawce a teściowa zległa na kanapie.
- Może częściej powinnaś jej dać
próbować? Chcesz magnez z lawendą?
Nie chciała.
Po latach kontaktów z różnymi
lekami, melisa i lawenda brzmią mało poważnie.
Cały czas trwają odwiedziny koleżanek
lub kuzynek. W tym doborowym towarzystwie znalazł się nawet syn,
na co dzień żyjący w wyspiarskim klimacie Irlandii.
No ale jak to mówią - odwiedzić
chorego to trzysta dni odpustu.
Parzę herbatę lub kawę, czasem
podaję ciasta i błogosławię propozycję farmaceutki.
No gęba śmieje mi się od ucha do
ucha.
Można kochać teściową?
Z niewielką ilością melisy?
Oczywiście
Dzisiaj z rana była już umówiona
fryzjerka. Dzień się jeszcze nie skończył.
1. Spójrz na to metodą Pollyanny - świetnie, że złamała rękę, bo mogła przecież złamać miednicę i wtedy dopiero byłby kłopot.
OdpowiedzUsuń2. Zgadzam się, że zachwyty Pollyanny były co najmniej podejrzane, bo czerpały radość także z nieszczęść ludzkich.
Pozdrawiam
O pozytywach złamania ręki rozmawiałem z żona już w tym samym dniu.
UsuńMogłaby by być miednica i wtedy rzeczywiście, jak mówią dupa
Pozdrawiam
Kurcze, tylko czy ja bym po tej melisie z lawendą nie chodziła jak śnięta ryba . Hmmm
OdpowiedzUsuńA może to Teściowej trzeba podrzucić?
Dla Teściowej dużo zdrowia, dla Małżonki dużo cierpliwości życzę :-)
Tej melisy i lawendy jest jak kot napłakał, ale autosugestia nadrabia
UsuńPozdrawiam
Ja też o tym pomyślałem, tylko co najmniej 3xdziennie
UsuńPonoć już sam magnez uspokaja
UsuńPozdrawiam
Mnie się zdaje, że Ty po prostu chodzący spokój jesteś, bo w takich tabletkach, co to mają "mnóstwo w jednym" dawki tego "mnóstwo" są niewielkie. Albo zadziałał efekt placebo.
OdpowiedzUsuńCo by przyczyną nie było, oby Ci na długo starczyło. A propos: jak długo szanowna teściowa tylko jedną rękę będzie miała czynną?
W chwilach stresu nie poddaję się panice tylko klnę koncertowo.
UsuńTeraz podziwiam siebie za elegancję języka
Pozdrawiam
Czyli opanowanie i dbałość o ładną polszczyznę... hm ... teściowe to jednak mają dobry wpływ na zięciów ;-)))
UsuńPrzede wszystkim gratuluję wspaniałego tekstu /co nie znaczy że inne twoje teksty są mniej wspaniałe/.
OdpowiedzUsuńMożna z niego wyciągnąc kilka wniosków, mi.inn. ten, że melisa z lawendą są dobre na wszystko.
To oczywiście żart, bo wyobrażam sobie, że sytuacja jest bardzo trudna i atmosfera w domu napięta.
Akurat wyczuwam i kumam, bo sama leżęw łózku od kilku dni z kilkoma chorobami.
Życzę siły w każdym znaczeniu tego słowa.
A ja szybkiego powrotu do zdrowia
UsuńPozdrawiam
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńMożna też prasować na trzy ręce. ;)
Pozdrawiam serdecznie.
Czasem rzeczywiście przytrzymywałem jakis rąbek na trzecia rękę
UsuńPozdrawiam
Ja cież! serdecznie współczuję, ale miast tych zielsk doradzam mocny alkohol, nie dasz rady biedaku!
OdpowiedzUsuńTaka złamana do ześrubowania ręka zrasta się chyba niestety dość długo (nie znam się, nikt mi się w rodzinie nie łamał, jakieś genetycznie mocne kości)
UsuńMocny alkohol mógłby doprowadzić do
a) uzależnienia
b) ruiny psychicznej
c) ruiny finansowej (nawet zwykłej czystej darmo nie dają, a przecież taki stres należałoby sobie czymś lepszym wynagrodzić) :)
Mam nadzieję że ruin uniknę a uzależnienie? Całę życie zmagamy się z jakimiś uzależnieniami
UsuńRozsądek przede wszystkim
Pozdrawiam
Nie mogę nadużywać sprawdzonego lekarstwa. Dopiero w zeszły weekend. Ech...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zateściowieni jesteście jednym słowem :), faktycznie chwała melisie! :))
OdpowiedzUsuńBędę pamiętać. Też by mi się ostatnio przydała.
Sytuacja jest u nas dynamiczna. Wszystko zmienia się jak w przysłowiowym kalejdoskopie
UsuńPozdrawiam
Jestem fanka melisy. Stosuje ja prywatnie i służbowo na równi z czekoladą. Polecam:)))
OdpowiedzUsuńWolę czekoladę
UsuńPozdrawiam