- Zmiany, zmiany, zmiany - myślę
sobie oglądając aluminiową stolarkę, śmiałe kolory i
podwieszane sufity pełne halogenowych lamp. Niech kto mówi co chce
ale zmiana na lepsze jest wyraźnie widoczna. No choćby po tych
detalach wyposażenia wnętrz, sal zabiegowych i recepcji.
Miało być rejestracji ale współczesne
izby przyjęć stają się nowoczesne i eleganckie niczym recepcja
Hiltona. Bogaty czuje się tu jak u siebie, biedny staje się jeszcze
biedniejszy, a przez to bardziej spolegliwy i zgodny na proponowane
warunki leczenia.
Termin badania? Komputery bez wstrętu
i mrugnięcia ekranem rejestrują klientów, o przepraszam, pacjentów
na badania za rok, dwa lub trzy.
- Za trzy lata na jedenastą
trzydzieści, może być?
- A skąd ja wiem co będę robić za
trzy lata przed południem ? – zdaje się mówić zbolała
emerytka, ale nie tracąc rezonu uśmiecha się tylko.
- Czy ona tego dożyje ? - chciałem
krzyknąć w kierunku pielęgniarki ale uśmiecham się tylko i
milczę jak inni.
Życzę jej zdrowia bo cierpliwość
przychodzi z wiekiem, albo z emerytura z ZUS-u.
No chyba, że biedaczka dostanie ataku,
złamie coś lub zasłabnie na ulicy, wtedy zajmie się nią zespół
szybkiego reagowania czyli Pogotowie Ratunkowe. Cały zespół z
lekarzem lub ratownikiem medycznym na czele.
Zwożą takich do izby przyjęć i
wprowadzają do gabinetu bez kolejki, ku przerażeniu tych co teraz
siedzą w kolejce, a przedtem dzielnie dreptali pod zamkniętym
jeszcze okienkiem od szóstej rano.
Tak więc po jednej stronie niskiej
barierki czekają nieszczęśnicy z osobami towarzyszącymi, a po
drugiej lekarze i pielęgniarki. Barierka w sposób wyraźny
rozgranicza prawa, obowiązki i kompetencje.
Jeżeli pojawia się kolejka
przywiezionych przez Pogotowie, lekarze podejmują już pierwsze
działania na korytarzu przed samym wejściem do ambulatorium.
Wychodzi na to, że zapał nadal jest a
słabe są jedynie możliwości techniczne.
Nie ma co wytykać tylko szpitali,
przecież w kościołach z okazji świat też dokłada się
konfesjonałów, żeby w miarę sprawnie przyjąć tych którzy chcą
ukoić duszę. Nawet w przejściu czy pod wejściem na chór rezyduje
śmiało rezyduje księżulo gotowy wysłuchać się w twój wkład
w temat wierności w małżeństwie.
Dlaczego akurat przyszło mi do głowy
porównanie szpitala do kościoła?
Bo z powodu stawianych naprędce
konfesjonałów, niechcący można usłyszeć czy sąsiad z drugiego
końca wsi zdradza żonę? Czy jego żona zaś uważa za grzech to
czego on od niej mąż oczekuje w sypialni ? I takie tam, kto komu
zaorał a kto bluzga od samego rana.
Będąc niechcący świadkiem takich
rozważań, ewakuowałem się natychmiast na drugi koniec małego,
drewnianego kościółka.
No to temat dla inspektora od ochrony
danych osobowych, choć jak to mi powiedziała znajoma – niech się
wstydzi ten co podsłuchuje.
No wstydzę się ale na boga, nie
zrobiłem tego celowo, byłem tylko mimowolnym świadkiem i zaraz
uciekłem pod sam główny ołtarz.
Właśnie pogotowie przywiozło faceta
w wieku około czterdziestu lat.
Człowiek wyraźnie spłoszony i jakby
zaskoczony całą sytuacją. Po krótkiej wymianie zdań z załogą
karetki, prowadząca wpis pielęgniarka wezwała kardiologa.
W tak zwanym międzyczasie na miejscu
pojawili się członkowie rodziny, których po trosce wobec chorego
można było zakwalifikować jako żonę i rodziców lub teściów
wyżej wymienionego.
Lekarz tez pojawił bez zbędnej zwłoki
i chłopakiem zajęto się natychmiast.
Ponieważ gabinet był zajęty a czas
naglił, lekarz sprawdził ciśnienie i zaczął robić wywiad już
na korytarzu.
- Czy ma pan problem z ciśnieniem? To
znaczy czy cierpi pan na nadciśnienie?
- Tak to u mnie rodzinne czyli
genetyczne Panie doktorze – odpowiedział pacjent
- Kiedy to się stało? Jak to się
stało? - pytał tubalnym głosem.
Chory ograniczył się do podania tak
zwanej przestrzeni czasowej.
- Czy był wysiłek?
- Tak był - odpowiedział cichutko
chory.
- Czy to był mocny wysiłek - dalej
tubalnym głosem pytał lekarz.
- Taaak był mocny.
- A co to za wysiłek ? Zapytał i
zaraz ponaglił - No proszę Pana ja nie mam czasu na ceregiele.
- A...aaa, to był sex - padła
cichutka ale doskonale słyszalna odpowiedź.
W tym momencie w całej izbie przyjęć
zapadła cisza. Cisza tak wielka, że można by usłyszeć
muchę gdyby muchy porą zimową
latały, albo „głos z Litwy” chociaż w tej chwili słowa
Wieszcza nie były nikomu w głowie
- Co proszę ?
- No w czasie bzykana – chory jakby
odzyskał pewność siebie po tym gdy wyrzucił z siebie to wyznanie.
- Z obcą osobą? - zapytał lekarz,
ale było to pytanie nic nie wnoszące do sprawy. Być może jednak
kardiolog musiał je zadać by być w zgodzie ze swoją klauzulą
sumienia.
Klauzula jak klauzula ale czy w chwili
pytania doktor miał sumienie?
Miał, bo sumienie jest jak prawda, a
prawda jest jak dupa. Każdy ma własną.
Facet rozejrzał się po korytarzu i
wobec siedzących i zainteresowanych wywiadem pacjentów postanowił
uratować resztki swojej reputacji
- Nie, nie z kochanką, bzykałem się
z własną, ślubną małżonką.
Panowie spojrzeli na Małżonkę z
ciekawością czy może wręcz bezceremonialną lubieżnością.
Panie z nie ukrywana zazdrością i
zaraz potem na swoich panów ale tym razem z wyraźnym politowaniem.
Niedobzykana małżonka nie wiedziała
już, czy ma schować się pod wózkiem medycznym czy dumnie wyprężyć
pierś, by udowodnić, że pomimo upływu lat nadal jest warta zawału
a może nawet dwóch.
Panowie spoglądali na swoje żony z
żalem, który zdawał się pytać - Dlaczego wy nie jesteście
takie?
Dobrze, że wywiad się skończył i
chory został wwieziony do ambulatorium, a chwile potem na oddział
gdzie został hospitalizowany
Rodzina mogła opuścić izbę by zająć
się chorym, a feralna małżonka w drodze na oddział wprost
przeciskała się poprzez korytarz aż gęsty od fantazji pozostałych
pacjentów.
Wkrótce wszystko wróciło do normy i
odzyskało swoje proporcje.
Bardzo dobrze bo niektórzy nie mogli
już dłużej powstrzymać śmiechu.
Nawet lekarz zespołu ratowniczego, gdy
pakował swoje rzeczy, zadał pytanie siedzącej z boku
pielęgniarce.
- Wiesz o czym myśli taki zawałowiec
przed stosunkiem?
- Nie mam pojęcia
- Co pierwsze stanie.
Ponieważ izba miała dobrą akustykę,
śmiech przeleciał przez najbliższe ławki oczekujących.
Śmiali się wszyscy z wyjątkiem chyba
pacjentów kardiologii i pewnej Pani z objawami demencji, która
zdążyła już zapomnieć na czym polega cud życia, skupiając się
wyłącznie na obiecanym życiu wiecznym.
Zawsze (co prawda od niedawna, ale jednak) jak czytam Twoje wpisy, Antoni, to mam niezły ubaw. Ale taki szczery, serdeczny ubaw, a nie że ubaw po pachy, bo to by oznaczało, że nie szanuję cudzych zawałów - jakiekolwiek przyczyny by ich nie były he he he ;-). Na wesoło opisujesz rzeczywistość, przy czym nie brak Ci refleksji i trafnych wniosków. I bardzo mi się to podoba. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie
UsuńAż się zaczerwieniłem od tych komplementów
Pozdrawiam
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńRefleksyjna historia... Dobrze się czytało.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziekuję
UsuńPozdrawiam
Prymitywnie uważam, że dla mężczyzny to nobilitująca śmierć. Natomiast zupełnie nie wiem, co o tym myślą panie. Czy to powód do dumy (i zazdrości innych kobiet), gdy można powiedzieć zgodnie z prawdą: "jestem rajcowna; dwóch moich mężów umarło na mnie"?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wiadomo co ludzi kręci?
UsuńWiadomo, prawie wszystko
Pozdrawiam
Vulpian, zlituj się!;-)))
UsuńNo i humor mi padł. Ilu jeszcze takich chamskich lekarzy po przychodniach się plącze? I jemu wydaje się, że jest dowcipny?
OdpowiedzUsuńNa samą myśl o katolickiej spowiedzi też jakoś mi niewyraźnie.
link do rhythm and bluesa- znany standard
https://www.youtube.com/watch?v=_HinurKxgWE
Odsłuchałem. Lubie ten kawałek
UsuńMiłego weekendu
Typowe 'polskie' poczucie humoru, w dodatki lekarskie! Jakaż podnieta, bo ktoś się bzykał. Chłop bidny źle się czujący powiedział prawdę miast rzec: przenosiłem kredens. Byłoby smieszne, gdyby nie było załosne, ale ja ostatnio z lekarzami mam do czynienie i nie kochamy się za bardzo, wiec się nie dziwię.
OdpowiedzUsuńPrzez chwilę ustawałem się w roli tego faceta. Miałem też kilka przemyślanych i złośliwych odpowiedzi
UsuńAleż z Ciebie Antoni bywalec miejsc szczególnych i wszędzie znajdujesz natchnienie. Ach te muzy, natchniuzy! Wszędzie , tam gdzie Ty. Hanula
OdpowiedzUsuńPS Mnie poczekalnia na Sorz-e doprowadza do szału.
Chciałbym żeby mi się coś zdarzyło w Ritzu na przykład albo na raucie w Ambasadzie.
UsuńPóki co tylko SOR, szpital albo wiejski kościółek.
Pozdrawiam
W środowiskach bogatych w kawior i Dom Perignon muzy nie gustują, coś za coś :)
UsuńPozdrawiam ,Hanula
Ja myślałem, że ta przygoda, to była z obcą panią, bo to jednak emocje inne i ciśnienie może podskoczyć
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, że i własną żonę można kochać na zabój
UsuńPozdrawiam
samo zycie chciałoby się powiedzieć... ale to w kontekście tego co napisałeś staje się żałosne.....
OdpowiedzUsuńno to jak się bzykać ? z holterem ?
Sam holter nie przeszkadza, tylko wskazania będą zadziwające.
UsuńPozdrawiam
Ja nie wierzę, że to się wydarzyło naprawdę. Antoni, powiedz, że to Twoja fantazja i fikcja literacka.
OdpowiedzUsuńNiestety zdarzyło się naprawdę.
UsuńPozdrawiam
ha...ha Antoni, wątek jak wątek, ale rozwinięcie super. Pozdrawiam po pracowitym tygodniu, JerryW_54
OdpowiedzUsuńWatek ważny jest wątek
UsuńPozdrawiam
Ano, nieważne co, byleby podniecało ;-)
OdpowiedzUsuńSex rządzi naszym życiem
UsuńNie wiem czy na szczęście czy niestety?
Pozdrawiam
Niech się cieszy jegomość... Mógł skończyć jak prezydent Faure... Choć można na to i z drugiej wejrzeć strony, że dziś pogotowie jednak szybciej dojeżdża...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Śmierć w objęciach kochanki. Jakie to romantyczne dla czytających. Nieboszczykowi jest chyba wszystko jedno
UsuńPOzdrawiam
Może i nawet w jakiej myśli ostatniej, że wolałby, iżby go takiego nie znaleziono i nie wynoszono... A już z pewnością nie sądzę, by partnerka tak chciała do historii, nawet tej malutkiej, familijnej, przechodzić...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Dobre! I bardzo ...ehm, prawdopodobne, a jakże!:)
OdpowiedzUsuńPowiem więcej, prawdziwe
UsuńPozdrawiam
Do tej pory wiedziałam tylko, że prawdy są trzy...
OdpowiedzUsuńAle, że prawda jest jak doopa to jest rewelacja. Zwłaszcza w kontekście prawd zewsząd atakujących. Zwłaszcza ostatnio...
A doktór jak doktór - pacjent to już tylko trochę człowiek, bardziej- przypadek.
Nawet w szpitalu może się zdarzyć coś zabawnego, pomijając same choroby. Ale samo zdarzenie nie było by zabawne gdyby nie doskonale napisany tekst. pozdrawiam i "biegnę" czytać kolejne wpisy- nadrabiam zaległości.
OdpowiedzUsuń