Leżał na chodniku w sporej kałuży.
Najpewniej od wczoraj zdążył już dokładnie nasiąknąć brudną
wodą. Porzucony lub podrzucony, nie mogłem jeszcze w tej chwili
tego wiedzieć.
Podszedłem bliżej i wtedy zauważyłem,
że jest wypełniony. Wziąłem go delikatnie lub raczej niechętnie
w dwa palce i wtedy wylała się z niego kolejna porcja wody z
piaskiem.
Strzepnąłem resztki wody i udałem
się do biura. Położyłem go przed sobą i chwilę wpatrywałem się
w jego skórzaną, napęczniałą od kontaktu z wodą. Powierzchnię.
Nie był to żaden firmowy portfel jak
Castello, Puccini, Cardinal, czy też Cerrutti 1881. Nie był to
nawet Wittchen. Zwykły choć może nietradycyjny damski portfel. Na
skórzanej bądź skóropodobnej (sam już nie wiem) powierzchni
widniały rysunki ptaszków w różnych pozach.
Długo wahałem się przed otwarciem
portfela i przejrzeniu jego zawartości. W końcu nie mam tego
zwyczaju i nawet własnej żonie, pomimo znacznego małżeńskiego
stażu do portfela nie zaglądałem. To taka prywatna a nawet można
by rzec intymna sprawa. Tu chowa się rzeczy ważne i sentymentalne,
oraz oczywiście pieniądze które dla jednych są najważniejsze a
dla innych całkiem nieistotne.
Jakże ja chciałbym by i dla mnie były
nieistotne, dzięki bogu, na razie są tylko ważne. Ważne przy
comiesięcznych opłatach, wykupie recept w aptece i tej całej
reszcie czyli zakupie rzeczy o różnym ciężarze gatunkowym.
W końcu zdecydowałem się bo może
ktoś tam rwie włosy z głowy i osiągnął już stan przedzawałowy?
Postawiłem siebie w tym miejscu i już
nie miałem wątpliwości.
Ponieważ z portfela wyciekała woda a
wewnątrz znajdowało się trochę papierowych dokumentów, wyjąłem
wszystko na biurko, żeby się wysuszyło.
Nie było banknotów, za to w
przegródce na bilon wyczułem garść drobniaków.
Nie liczyłem ich i nie wyjmowałem.
Nie są z papieru więc nie rozmokną.
Nie było dowodu osobistego,ale
znalazłem prawo jazdy. Nie aktualne już bo wystawione piętnaście
lat temu, zawsze to jednak coś.
Na blankiecie odczytałem adres
zamieszkania kobiety w wieku trzydziestu paru lat
To co wydawało mi się istotne to trzy
karty bankowe z kompletem kodów jednorazowych do dokonywania
przelewów. Oprócz tego komplet kart Krakowskiej Komunikacji
Miejskiej i legitymację osoby niepełnosprawnej w wieku poniżej 16
lat.
Ktoś oburzy z pewnością, że
grzebałem tak w portfelu lub, że wymieniam tutaj jego zwartość,
ale chwytałem się wszystkiego by namierzyć właściciela. Poza tym
nie wymieniam wszystkiego, nie jestem komornikiem.
Ponieważ od rana korzystałem z
dobrodziejstwa Posiadania pracy, mogłem tylko zadzwonić do kilku
biur numerów aby ustalić ewentualny numer telefonu, jakby nie było
poszkodowanej.
Nic z tego, żaden z wykazów nie znał
osoby.
Istniało prawdopodobieństwo, że
kobieta ta nie mieszka już pod wskazanym adresem. Żeby się jednak
tego dowiedzieć muszę to osobiście sprawdzić. Zaraz po pracy
wsiadłem do samochodu i ruszyłem pod znaleziony w dokumentach
adres.
Po drodze zastanawiałem się czy brak
grubszej gotówki i dowodu osobistego nie są wynikiem kradzieży na
jakimś cmentarzu i porzucenia byle gdzie niepotrzebnej reszty.
I jak wtedy zachować się?
Niepotrzebnie? Jak najbardziej
potrzebnie. Pewien znajomy znalazł portfel z dokumentami i
postanowił odwieść go pod znaleziony w portfelu adres. Drzwi
otworzył facet po trzydziestce, bez słowa wziął portfel zajrzał
do środka i wypalił.
- W środku były dwie stówy, gdzie
są?
- Ale ja ….. zaciął się zaskoczony
obrotem sprawy znajomy.
Facet spojrzał na niego jak na
złodzieja a potem zamknął mu drzwi przed nosem, mocno nimi
trzaskając.
Zaraz potem trzasnęła znajomemu
szczęka. Opadła na sam trotuar z zadziwienia. Bo przecież nie
oczekiwał nawet zwrotu kasy z benzynę spaloną na dowóz
dokumentów. Liczył na miłą rozmowę jak to w takich sytuacjach
bywa.
- Nigdy więcej – postanowił.
Jak go znam to następnym razem złamie
swoje postanowienie. Taki typ.
Psychicznie przygotowany na każdą
ewentualność, podjechałem pod konkretny blok. Wybrałem numer
mieszkania i nacisnąłem domofon.
Odezwał się kobiecy głos
- Słucham
- Czy to Pani Monika Pe..
- Tak słucham Pana
- Czy Pani zgubiła portfel z
dokumentami?
- Nie wiem... Chwileczkę sprawdzę.
Domofon uciszył się na dłuższą
chwilę.
- Proszę niech Pan wejdzie –
usłyszałem zaproszenie i zaraz potem brzęk elektrycznego zamka.
Szedłem do klatki i już pod windą,
po numerze mieszkania obliczyłem piętro myląc się przy tym o dwa
poziomy.
Zapukałem do odpowiednich drzwi, które
zaraz otwarły się. Nie wszedłem nawet do środka.
- Mój portfel - powiedziała widząc
foliową torebkę w której znajdował się pechowy topielec.
Sprawdziłem dane, wypytując o datę
urodzenia. Tyle mogłem sprawdzić. Poza tym osoba na zdjęciu wydała
mi się podobna. Biorąc oczywiście pod uwagę parszywą
rozdzielczość fotografii i fakt, że zrobiono ją piętnaście lat
temu.
Szczęśliwie Pani pamiętała, że w
portfelu nie było banknotów. Nie było też dowodu osobistego
który szczęśliwie leżał w innym
miejscu.
O czy tu gadać w tak przypadkowej i
stresującej sytuacji.? O tym, że Pani Monika żyła prawie dobę w
słodkiej nieświadomości? Że zgubiła portfel szukając drobnych?
Nie pytałem o szczegóły.
Wszystko skończyło się dobrze, a ja
usłyszałem kilka miłych słów o sobie i swoim zachowaniu.
( W końcu kto tego nie lubi)
- Bóg zapłać i niech panu Bóg
błogosławi – usłyszałem na pożegnanie.
Nawet poczułem się zaskoczony
ponieważ najczęściej słyszałem takie słowa od Proboszcza. Od
cywilów słychać je coraz rzadziej.
- Ja już mam doby dzień i ufam, że
dla Pani te stał się nie najgorszy.
Szybko wszedłem do windy i zjechałem
na sam dół. Z pobliskiego cmentarza wypływał sznur samochodów
utrudniając włączenie się do ruchu. Jakoś mi to inaczej niż
zwykle w takich razach całkiem nie przeszkadzało. Przez tę chwilę
czułem się jakiś lepszy.
Stan euforii nie trwał całej doby.
Dzisiaj rano, w samym środku kąpieli
odmówił posłuszeństwa piec gazowy. Ten sam co obsługuje
centralne ogrzewanie. Symbol błędu który wyświetlił się na
czytniku powiedział mi wszystko.
Odmówiła pompa która już kiedyś
miała chwilowe zatrzymanie, ale w sprytny sposób udało się ją
namówić do życia. W podpatrzony u fachowca sposób popchnąłem
pompę i dokończyłem mycia.
Niestety maszyneria pracowała za
głośno powodując wibracje całego pieca..
- Mamy pompę do wymiany – oznajmiłem
żonie wiadomość która stawia na nogi.
Moja żona przyjęła ją ze stoickim
spokojem pozostając w pozycji siedzącej na swoim wózku.
- Masz nerwy ze stali – powiedziałem
do Niej z podziwem.
Zaraz po ósmej wykonałem telefon
- Ale to nie są tanie rzeczy –
powiedział fachowiec.
- Wiem, już kiedyś mi Pan o tym
wspominał. Sama pompa to prawie osiem stówek. W porządku, czekam
na Pana.
Że też musiało trafić ją w takiej
chwili.
Przypadek?
Nie sadzę.
Bo to tak jest, gdy tylko poczujemy się jakby lepsi, jakby nasze ego podnosiło głowę, zaraz po niej otrzymamy kilka razów a może jest inaczej? Życzenia dobre z serce płynące spowodowały ze awaria którą można naprawić spokojnie dziś, teraz, nie spowodowała czegoś co by skończyło się źle w dalszej przyszłości?
OdpowiedzUsuńKtóż to wie, niech pozostanie tajemnicą.
U nas złodziej wrzucił dokumenty do skrzynki przy poczcie, mila pani odesłała. Złodziej z pociągu zabrał tylko pieniądze, niedużo.
Ponieważ nie poczuwałem sie do żadnej winy, odniosłem je osobiście
UsuńPozdrawiam
A ja właśnie po powrocie z cmentarza zgubiłam swój portfel. Banknoty, a jakże(!) znajdowały się wewnątrz - kilkadziesiąt złotych. Ech, gapiostwo...
OdpowiedzUsuńTo prawda, człowiek staje w kłopotliwej sytuacji, gdy znajdzie portfel bez gotówki.
Pozostaje współczuć bo to dopiero początek listopada
UsuńPozdrawiam
Tak, to może być dowód na to, że każdy dobry uczynek musi zostać ukarany.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sam tego nie chciałem pisać tak wprost
UsuńPozdrawiam
Może jeszcze będzie miło? Może pan od pieca znajdzie tańszą pompę albo nie zedrze za robociznę? A może pompa jednak nadal żyje tylko jakaś pierdułka jej się była uprzejma zepsuć? Może...
OdpowiedzUsuńNo naprawdę staram się wierzyć, że dobre uczynki do nas wracają. Co najwyżej trochę pokrętną drogą;-)))
Pompę udało mi sie uruchomić ale tak terkocze że trudno zasnąć. Za to można sie jeszcze umyć w ciepłej wodzie.
UsuńBezcenne
POzdrawiam
Fajnie czytać o dobrych ludziach:)))
OdpowiedzUsuńA pompa pewnie siadłaby i tak.
Pozdrowienia :))
Siadłaby i tak ale mogła jeszcze trochę poczekać
UsuńProste mam marzenia, nie?
Pozdrawiam
Będąc młodą i głupią (a jakże) wierzyłam głęboko, że zarówno dobro jak i zło powraca do tych co je czynią... jednak z upływem lat obserwując jednych i drugich, takowej prawidłowości nie wykryłam. Jednak część z nas posiada wewnętrzny przymus czynienia dobra, bez względu na konsekwencje... nagrodą w takich sytuacjach jest dobre samopoczucie. Jak się człowiek z tym pogodzi to lżej żyć ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dobre samopoczucie i satysfakcja. Tak masz rację to bezcenne , za resztę zapłacimy kartą kredytową
UsuńPozdrawiam
A ja spodziewałem się natychmiastowego rewanżu w postaci przysługi ze strony pani, która okazała się właścicielką hurtowni z pompami...
OdpowiedzUsuńSatysfakcja, to jest najważniejsze.
UsuńTak to sobie przynajmniej tłumaczę.
POzdrawiam
Gratuluję postawy! Co do pompy... no cóż, życie takie jest, że jak się coś psuje to w najmniej oczekiwanym momencie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Zawsze jak coś się zepsuje pytamy - dlaczego właśnie teraz
UsuńPozdrawiam
No nie mogie, gdzie tu związek? Trza było wymienić pompę, gdy pierwszy raz zaniemogła i mialbys dzień uratowany ;-)). Uściski
OdpowiedzUsuńNie ma, bo to mała paralela
UsuńPozdrawiam
Jestes dobrym czlowiekiem, a takich coraz mniej. Wielki szacun!
OdpowiedzUsuńA pompa, no coz samo zycie.
Pozdrawiam:)
Dobrym?
UsuńNiestety tracę przy bliższym poznaniu
Pozdrawiam
A ja sądzę, że to jednak był przypadek. Nie bądź taki i nie sugeruj czegoś niemiłego:))
OdpowiedzUsuńMiłej kąpieli z nową pompą.
Przecież nie napisałem że jak mówią - każdy dobry uczynek zostanie przykładnie ukarany.
UsuńZostawiam duże wolnego miejsca do interpretacji.
Za chwilę znów zestawię dwie rzeczy które nawet trudno do siebie przystawić.
Pozdrawiam
eeee.....Dore rzeczy wracają , tak samo jak złe. Albo jak to woli - karma wraca. Mam na to dowody
OdpowiedzUsuńMówią, że to tak dla równowagi, żeby ani pycha ani pokora nie zatriumfowała. Chociaż co komu szkodzi, że człowiek czuje się lepszy i w stanie euforii?
OdpowiedzUsuń