Przypadek – kategoria gramatyczna,
przez którą odmieniają się rzeczowniki, przymiotniki, liczebniki,
zaimki, imiesłowy. Tak zaczyna Wikipedia. Nie pamiętam jak kończy
ale wiadomo ile problemów powodowało w wieku szkolnym samo
zapamiętanie nazw przypadków. A do tego jeszcze te pytania.
Mianownik: Kto? Co? Dopełniacz:
Kogo?, Czego? Celownik: Komu? Czemu?.
I tak dalej i tak dalej
Odnoszę wrażenie, że teraz całkiem
sprawnie posługuje się przypadkami. Można by rzec, że
intuicyjnie. Dlatego po przeczytaniu poniższego cytatu pomyślałem
- celownik ( Komu? Czemu?) Pytanie moje nie brzmi jednak komu,
czemu?, tylko skąd taka gramatyka?
Redaktorowi odpowiedzialnemu
popularnego portalu można by powiedzieć z wykorzystaniem mianownika
– Wyszło szydło z worka, przy czym daleki jestem od naśmiewania
się z cudzych nazwisk. Moje jest wystarczająco śmieszne.
Z wiekiem dojrzewa się do robienia
nalewek. Wiadomo bowiem, że to czas jest najlepszym ich dodatkiem.
Taka na przykład dereniówka, zaczyna naprawdę smakować w trzecim
roku leżakowania. Swoją ratafię próbuję dopiero po trzech
kwartałach. Wiek albo inaczej mówiąc cierpliwość i umiejętność
wyczekiwania. Osobiście znam takich osobników którzy nie pamiętają
już smaku swojej tegorocznej wiśniówki. No cóż, jak w słynnym
kabarecie Smolenia i Laskowika.
- Są takie narody co to w piątek
sadzą ziemniaki a wykopują je już w poniedziałek.
- A wegetacja? - pada pytanie
- Wegetacja wegetacją, a jeść trzeba
No właśnie, trudno walczyć z
pragnieniem mając na oku i w zasięgi ręki pękaty kształt słoja.
A więc, owoce, alkohol, czas i co
jeszcze?
Na to pytanie odpowiedzieli mi
redaktorzy tego artykułu.
Przyznam szczerze, że pierwsze słyszę.
Poza tym jaki to ser? Biały?, żółty? Czy tylko krowi?, a może
owczy lub kozi?. Z zainteresowaniem nacisnąłem link by zajrzeć
głębiej.
Na naukę w końcu nigdy nie jest zbyt
późno.
Z jednej strony uspokojenie, że z
przepisami jestem na bieżąco z drugiej rozczarowanie któremu po
raz kolejny daję wyraz na łamach bloga.
Piłka siatkowa stała się teraz
popularną dyscypliną bo przecież wiadomo, że sukces ma wielu
ojców. Sam nie potrafię sobie odpuścić transmisji z prestiżowych
występów. Ostatnio co przyznaję z lekkim wstydem, śledziłem
transmisję w czasie godzin pracy.
Rzuciłem sobie podgląd w Onecie i co
kilka chwil odczytywałem komunikaty o sytuacji na boisku. Tak w
końcu wygląda Internetowe on line.
Po jednej z udanych zagrywek, oczom
moim ukazał się następujący komunikat.
Powiało ciepłem, ale takim jakimś
dziwnym. Zaraz też mój przewrotny umysł pozwolił sobie na uwagę,
że jak w tym kraju pójdzie tak jak idzie to gra w siatkówkę może
zostać zabroniona.
A jak nie sama gra to zabroni się
radości i euforii.
Kto to widział żeby dorosły facet
przytulał się na wizji do innych dorosłych facetów?
Niemożliwe?
Możliwe. Jeden facet obciął psu ogon
bo zwierzę za bardzo nim machało na widok teściowej. A gdzie tam
teściowej do środowisk LGBT.
Pomysłowość ludzka w sprawie
organizacji życia innym nie zna granic
Uspokajam. Moja suka ogon posiada
chociaż teściowa cały ostatni tydzień spędziła pod moim dachem.
Po powrocie z Hiszpanii, najpewniej na
wskutek zmiany klimatu zakręciło się biedaczce w głowie i córka
(w tej roli moja żona) wolała mieć ją na oku. Ja też miałem ja
na oku ale jakby w inny sposób.
- Niech się mamusia nie wybiera
przypadkiem do Tybetu. Wie mama jaka to różnica klimatów? -
próbowałem ją zawczasu zniechęcić.
- Ale ja się do Tybetu nie wybieram –
odpowiedziała zdezorientowana.
- Dobra, dobra. W zeszłym roku
oddałbym rękę za to, że mama na Gibraltarze nie zagości. A teraz
co? Teraz musiałbym obsługiwać glebogryzarkę jedną ręką.
Zanim wybiorę się jednak do ortopedy
po przegranym zakładzie, najpierw wybiorę się do laryngologa
Słucham cyklicznie chociaż podświadomie piosenki
niejakiej Natalii Nykiel. Piosenka leci z radia w tle innych zajęć
a nazwisko wykonawczyni z niczym mi się nie kojarzy.
- Nie umiem być suką – śpiewa
panienka i to mnie dziwi, bowiem to umiejętność obecnie dość
powszechna i co najgorsze powszechnie wykorzystywana.
Aby poznać istotę rzeczy, zajrzałem
do Internetu aby z tekstu wywnioskować - dlaczego?
Dlaczego nie umie być ową suką i
dlaczego być może by chciała?
Czytam tekst i tu pełne zaskoczenie
...Nie umiem być sługą a,
A Ty sypiesz mi piach w oczy
Mam dosyć już chłopców co
Nie potrafią mnie zaskoczyć.
A Ty sypiesz mi piach w oczy
Mam dosyć już chłopców co
Nie potrafią mnie zaskoczyć.
A więc nie suka a
sługa co czyni pewną subtelną acz zasadniczą różnicę.
Chociaż dwa kolejne wersy świadczą jednak, że nie tak daleko odleciałem.
- Idę do laryngologa - zdecydowałem -
na NFZ co jednak trochę potrwa.
A może w
tak zwanym międzyczasie, na zasadzie jakiegoś większego kompromisu, niektórzy
młodzi wykonawcy udaliby się do logopedy?
Co wam szkodzi ?
Robisz nalewki? Toś bratnia dusza!
OdpowiedzUsuńTak tez sobie pomyślałem czytając Twojego bloga
UsuńPozdrawiam
Logopedę bardzo polecam. A ludzie dodatkowo łączą słowa i wychodzi bełkot, gdy jeszcze pół słowa połkną z głodu, to czysta tragedia ze zrozumieniem co mówią, lub co chcieli powiedzieć a może oni sami nie wiedzą?
OdpowiedzUsuńCiepło pozdrawiam.
Nie tylko sztuka epistolografii zamiera ( zamarła ) ale i sztuka wypowiedzi też
UsuńPozdrawiam
Mieliśmy (my = żona + ja) styczność z problemem wymowy. Jedno z naszych kilkuletnich dzieci nie rozróżniało w pewnej chwili głosek dźwięcznych od bezdźwięcznych. Na szczęście kilka dłuugich miesięcy pracy wystarczyło. Pani logopeda walczyła z tym bardzo ofiarnie, a my ćwiczyliśmy w domu niczym galernicy. Pamiętam, że najciekawszym wydarzeniem było przeczytanie przez dziecko słowa "tuba". "T" udźwięczniło, a "b" ubezdźwięczniło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Myślę że teraz to nade wszystko niechlujstwo. Próba mówienia językiem SMSa
UsuńPozdrawiam
Antoni, czas zrozumieć, że teraz "rządzi" pokolenie niedouczone... To nie to co "za naszych czasów":)))
OdpowiedzUsuńAż nie wierzę, że coraz częściej powtarzam ten wyśmiewany za młodu frazes.
Staram się świadomie nie używac tego określenia, ale podświadomie jakoś wychodzi
UsuńPozdrawiam
Jako, że nie stać mnie na kupne dobre trunki, ostatnimi czasy coraz częściej myślę o domowych nalewkach... tylko czy mi cierpliwości wystarczy...?
OdpowiedzUsuńW naszych czasach dbało się o dobrą dykcję a teraz wystarczy dykcia ;))) Laryngolog Ci nie pomoże, trzeba resztę wysłać do logopedy ;)))
Wystarczy z czasem będziesz jej miała coraz więcej
UsuńPozdrawiam
Logopeda to jedno, dwa jakby jeszcze posłała niektórych jeszcze raz na j. Polski by nauczyli się elokwencji, poczytali wiecej poezji itd. niektórych tekstów nawet słuchać się nie da tak ranią uszy... i co najgorsze znani artyści, jak np. Steczkowska też już śpiewa teksty na poziomie gimbazy... :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Naleweczki - dobra rzecz - nawet te młode, byle cieszyły ciało i duszę. Niechby i serce też.
OdpowiedzUsuńTo pewnie w ramach solidarności blogowej ja z kolei też odhaczam kolejne wizyty u specjalistów. Laryngologa też bym chętnie odwiedziła, bo i ja chwilami nie do końca dobrze słyszę, a może to inni nie do końca dobrze mówią? :)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia
To wszystko pośpiech Wysoki Sądzie, to tylko pośpiech...
OdpowiedzUsuńNie tak dawno pokazano na fejsbuku tekst celowo napisany z przestawianiem liter, aby każdy mógł się przekonać, że to zupełnie nie przeszkadza w szybkim czytaniu ze zrozumieniem. Ciekawe, że reakcja była pozytywna