- Jak już będziemy wracać …
- No przecież dopiero się
rozsiedliśmy
- Jak już będziemy wracać to warto
na niebo spojrzeć. Księżyc dzisiaj ponoć największy od 68 lat
- Będzie w perygeum?
- W czym ?
- W p e r y g e u m, czyli
najbliższej możliwej odległości od Ziemi. Ostatnio takie cudo
można było oglądać chyba w czterdziestym ósmym.
- No popatrzcie jakie my mamy
szczęście. Co wieczór możemy oglądać księżyc, a teraz nawet
największy, taki jakby amerykański. Czyż to nie jakieś proroctwo
dotyczące zmiany w Białym Domu?
- Jakiejś zmiany na lepsze?
- No tak- Michał rozkręcił się –
Czytałem, że ci zjadacze hamburgerów to wzorowali się na nas. A u
nas wszystko teraz lepsze. Wiadomo.
- Dlaczego niby lepsze? - Andrzej
sceptycznie spojrzał znad szklanki piwa - A kolega z opcji dobra
zmiana.
- Masz coś do mnie?
- Nic poza tym, że opóźniasz
kolejkę. Ja swoje piwo już wypiłem, a ty nie. Ty zaś stawiasz w
tym rozdaniu. Niech to będzie dobra a przede wszystkim szybka
zmiana. Zmiana szkła.
- Panowie, swoją drogą to jeżeli
jest dobra zmiana to wszystko powinno być dobre, ale nie lepsze.
Prawda?
- ???
- Przedtem było złe teraz jest dobre
bo zmiana jest dobra. Tak? - kontynuował Zbyszek
- A co to za różnica? Dobre, lepsze
- obruszył się profilaktycznie Michał.
- No chodzi o to, żeby pod żadnym
pozorem nie było że jest lepsze
- A to dlaczego?
- Bo stare powiedzenie mówi, że
lepsze jest wrogiem dobrego.
- A tam powiedzenia. Czasem mądre
czasem głupie – podsumował Michał.
- Kolega podważa sens przysłów? A
przecież przysłowia są mądrością narodu, a naród to wiadomo
kto, to suweren. Co rusz słyszę, że suweren tak chciał to tak ma
być, suweren zdecydował i tym podobne. No to mądrości suwerena
nie mogą być głupie, ani nawet tylko takie sobie.
- Z toku twojego rozumowania wychodzi,
że przysłowia to kwintesencja mądrości narodu – zauważył
Andrzej
- Coście się przypięli do polityki w
ten piątkowy wyjątkowy wieczór? Zapytałem lekko poirytowany –
Pamiętacie kiedy to ostatni raz piliśmy piwo w takim zacnym
towarzystwie?
- No właśnie. A propos piwa i dobrego
towarzystwa, to ja mam pustą szklankę bo Michał opóźnia.
- Hop, hop, hop szklankę piwa –
zanucili jak na komendę Andrzej ze Zbyszkiem - Michał nie truj o
dupie Maryni tylko skocz do bufetu.
-O jakiej znowu dupie? I co to ma
wspólnego z księżycem?
- A zdziwiłbyś się ile – Andrzej
zaczął swoje znane obecnym opowiadanie - Kiedyś tam, w szczytowym
okresie panowania Fidela na kubańskim niebie zamiast księżyca
pojawiła się wielka dupa. Żaden tam księżyc hultaj a duża i
nienajmłodsza już dupa
- Dlaczego to tak ? - wyrwało się z
tysięcy kubańskich gardeł nie tylko w Hawanie
I wtedy pośród grzmotów które
rozdarły nieb,o dał się słyszeć głos
- Jak Kuba bogu tak bóg Kubie.
No to my chyba możemy być w tej
kwestii spokojni, bardzo spokojni.
Ja bym tam tego nie była za bardzo
pewien – zasępił nie Zbyszek – Przecież te działania...
- Oooo piwo idzie.
Mówiąc najprościej i stosując
męskie i szowinistyczne spojrzenie, świeże piwo kroczyło dumnie
na długich i szczupłych nogach. Katowanie w fitness clubie biodra,
kiwały się na boki, czyniąc to samo z naszą wyobraźnią, która
była już blisko początków morskiej choroby.
Dalibyśmy wszystko by obserwować ten
marsz od bufetu aż po sam kres knajpy. Nie tylko do końca knajpy,
aż po sam kres horyzontu. Z drugiej jednak strony zaoferowalibyśmy
to samo wszystko, by te chłodne choć spocone szklanki stanęły już
na blacie na wprost naszych głodnych spojrzeń.
Obserwując zbliżająca się kelnerkę
wyglądaliśmy chyba idiotycznie. Cztery podstarzałe samce zżerają
wzrokiem figurę kelnerki wraz ze szklankami, nie bardzo mogąc się
zdecydować co wybrać.
Zastanawiające, bo w całej knajpie
najprawdopodobniej tylko im wydaje się że w tej sytuacji mają
jakiś wybór.
Marsz skończył się a szklanki
zaczęły lądować na blacie naszego stolika.
Michał przysunął do siebie to
najpełniej nalane, ja stawiam na koronę piany, a Zbyszkowi jest
wszystko jedno bowiem za każdym razem zapuszcza żurawia w dekolt
kelnerki.
- Mógłbyś panować na tym swoim
wilczym spojrzeniem?
- A niby dlaczego?
- Bo następnym razem to On gotów nam
piwo podać, jak się dziewczyna poskarży.
Spojrzeliśmy na barmana. Uczyniliśmy
to jednak tak nachalnie że facet podniósł wzrok znad nalewanego
właśnie piwa i nasze spojrzenia spotkały się w jakimś takim
dziwnym kontekście.
- Zbyszek opanuj się – wyrwało się
natychmiast z kliku ust chóralna prośba.
- Polityki nie można , o dupie Maryni
nie wypada a w dekolt zajrzeć niegrzecznie. Toż lepiej chyba zostać
w domu, wyciągnąć puszkę z lodówki i wychlać pod film z
Youtuba
- Pragnę zauważyć, że jest jeszcze
nasze towarzystwo - zauważył przytomnie Michał.
- To też raczej mocno przereklamowane
– Zbyszek zdobył się na perwersyjną szczerość - Zobaczcie
Panowie co się z Wami stało. Michał nie pozwoli Andrzejowi krzywić
się na to co w kraju. W rewanżu Andrzej nie pozwoli mi się gapić
na cycki kelnerki. Wszystko takie grzeczne, poukładane, rzekłbym
ekologiczne.
- A Ty? - rzekła zwracają się do
mnie - Ty czego mi zabronisz, albo co wymusisz na Michale?
- Ja ma w dupie politykę, a ładne
cycki dalej mnie kręcą. Nie jest to jednak klub gogo i Andrzej
niestety ma rację. Czytałem gdzieś, że właściciele lokalu
nakazują kelnerkom defilować z takimi głębokimi dekoltami, bo
niby wtedy faceci więcej zamawiają.
- I chleją, z żalu pewnie za tym co
nie wróci. Pamiętacie te nasze imprezy na studiach?
- A Monikę pamiętasz. Ta to miała
…. warunki – podchwycił Zbyszek.
- To się nie wróci – westchnął
Andrzej
- Toż o tym właśnie mówię
Wokół zajmowanego przez nas stolika
robiło się coraz gwarniej i te dyskusje, choć ze swej natury
filozoficzne, trzeba było odłożyć na zaś.
Młodzi ludzie z drinkiem w dłoni
spoglądali na nas podejrzliwie jak na jakąś komisję do spraw
wychowania. A może nawet nie wychowania tylko zmiany, jakiejś z
pewnością dobrej zmiany.
- Ja już wiem czemu oni tak siedzą z
nosami w smartfonach. W tym szumie SMS to chyba jedyna forma
możliwego porozumienia zauważył Michał.
Młodzi ludzie gapili się w ekrany
smartfonów przy stolikach, przy barze i w kolejce do toalety.
- A naukowcy mówią, że młodzi mają
problemy z komunikacją.
Gwar zatrzymał się na pewnym,
akceptowalnym jak by się wydawało poziomie.
Wszystko to okazało się złudne
bowiem po upływie trzydziestu minut hałas wyraźnie zelżał, bądź
nasze niezawodne organizmy doszły ze sobą do ładu.
- Miałem sen - zacząłem
- Piękny sen ? - Zapytał z przekąsem
Michał
- Ja tam nie wiem czy on był piękny,
ale dziwny był taki.
- To akurat nie jest dziwne bo sny z
reguły są dziwne.
- Nie znasz innych określeń żeby
opisać sen?
- Śniło mi się, że się właśnie
przebudziłem.
- No to już się ciekawie zapowiada.
- Czekaj chwilę. Obudziłem się przed
telewizorem i postanowiłem wyłączyć go klikając pilotem.
Kiedy w pokoju nastała cisza,
usłyszałem jakiś chrobot taki, jakby mysz wygryzała drewnianą
belkę.
Zlokalizowałem źródło, hałas
dobiegał z telewizyjnego pilota. Obejrzałem go dokładnie a potem
przyłożyłem do ucha. Z wnętrza dobiegały takie dźwięki jakby
zainstalowany wewnątrz głośnik przekazywał wyniki monitorowania
jakiejś przestrzeni. Słuchałem chwilę, aż w końcu postanowiłem
sprawdzić czy to jest komunikacja dwustronna, czy tylko sam odsłuch.
- Halo, halo – pokrzykiwałem, za
każdym halo coraz głośniej.
- Z kim tam rozmawiasz ? Z drugiego
pokoju dobiegł mnie głos zaspanej żony.
- Z nikim – odpowiedziałem
natychmiast, zawstydzony faktem gadania do pilota.
Zresztą który z Was przyznałby się
swojej żonie do pogaduszek z pilotem?
- Halo, halo - dało się słyszeć po
chwili.
Przyłożyłem pilota do ucha i
zawołałem - Słabo Pana słyszę.
- Bo tu zasięg jest słaby. Góry,
lasy. Ja tam słyszę Pana dobrze.
- To ja się do Pana dodzwoniłem czy
Pan do mnie ? - spytałem nieprzytomnie.
- A czy to ma teraz jakąś różnicę?
- W zasadzie żadnej. Spytam więc
inaczej, gdzie ja się dodzwoniłem.
- W góry drogi panie, w góry. Ja tu w
Bacówce siedzę na przełączy. Owce dokoła i oscypki w wędzarni.
Zapraszam jakby Pan przejeżdżał.
Jakbym się zdecydował to zadzwonię,
co mi szkodzi - powiedziałem odkładając pilota.
Trzaski w urządzeniu ustały, a ja
siedziałem zachwycony pomysłem.
Cudowna rzecz taki pilot do telewizora
przez który możesz pogadać ze znajomym.
- Tym od serów? - spytał Zbyszek
- Choćby z tym od serów –
rozmarzyłem się
- Ale ty nie mówiłeś że to jest
twój znajomy
- Bo nie jest.
- To masz jakieś innego znajomego od
serów?
- Andrzej ja ciebie proszę ty nie
utrudniaj bo to sen przecież był. Skąd ja mam kurde wiedzieć ile
mam we śnie znajomych baców. Ten wynalazek wydał mi się
wspaniały.
- Jest całkiem do dupy. Bo jak
zabierzesz ze sobą pilota, żeby pogadać ze znajomym w pracy, to
żona nie obejrzy kolejnego odcina serialu i dupa. Masz przerąbane
jak wrócisz do domu.
- Niby moja żona nie ogląda seriali,
ale jest w tym coś na rzeczy.
- Słuchaj Antoni nie nadymaj się ale
wymyślono już rzecz lepszą. Taką apkę która ...
- Co za apkę? Chłopaki mówcie tak,
żebym zrozumiał – lekko wkurzył się Michał.
No taką aplikację na Androida, co to
sobie możesz telefonem programy zmieniać. Potem zamykasz aplikację
i możesz do woli gadać z tym nieznajomym, znajomym o technice
wędzenia serów owczych.
- No proszę znowu drugi. A ja miałem
taki doby humor zaraz po obudzeniu jak dawno już nie miałem.
- Ja też miałem wczoraj rano dobry
humor po obudzeniu, ale z całkiem innego powodu. Moja żona...
- Wiemy, wiemy ogłosiła dzień
dobroci dla zwierząt.
- Wy zawsze to samo. Zazdrościcie że
udało mi się ja przekonać.
- Jak to się czasy zmieniły. Kiedyś
się uwodziło, teraz tylko przekonuje.
- Własną żonę mam uwodzić?
- Lubią, lubią a wiesz co ja lubię?
- Jestem gotów zgadywać i mam
nadzieję trafić za pierwszym razem powiedział Andrzej - Ty zaś
Antoni kierunek masz dobry z tym wymyślaniem. Tylko może nie żryj
oscypka przed snem.
To co, miałem wino smartfonem
przegryźć?
Dla mnie takie sny to jednak chyba
początek jakiejś jednostki chorobowej. Doktor od głowy się
ucieszy – zauważył Zbyszek
- Chyba od duszy jeżeli już –
poprawił Michał
- Do księdza pójdziesz z tym, że we
śnie gadasz przez pilota do tv?
- Kolega raczej myślał o psychiatrze
– włączył się Andrzej
- Każdy z nas na swój sposób
powinien się z nim skonsultować – zauważyłem pospiesznie.
- A może by takiego psychiatrę
zaprosić na kolejne wspólne piwo? Pamiętacie Krzyśka Grabowskiego
z humanistycznej klasy? On poszedł na medycynę i zrobił
specjalizację z psychiatrii
- Tylko czy on piwo pije? - zatroskał
się Zbyszek
- Kto piwa nie pije, komu nie smakuje
to albo waryjat albo zwariuje – zanucił Andrzej - Wychodzi więc
na to, że na pewno pije.
- To ludowa przyśpiewka, a lud to kto?
- spytał tajemniczo Zbyszek, ale wszyscy już wiedzieli i
odpowiedzieli zgodnym chórem.
- To naród, a naród to suweren.Suweren zaś się nie myli.
Bardzo dobre musicie mieć piwo w tym zacnym Krakowie, bo rozmowy szalenie zabawne toczycie. Pozdrowienia dla wszystkich 4 panów.
OdpowiedzUsuńPiwo jak wszędzie tylko ta atmosfera jakaś inna
UsuńPozdawiam
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że morska choroba bierze się od bioder. ;) :)))
Pozdrawiam serdecznie.
Od widoku rozkołysanych może zawrócić się w głowie więc to już ledwie krok.
UsuńPozdrawiam
Znaczy nie powinnam się przyznawać, że piwa nie lubię? Ale ja nie lubię tylko takiego samego, bo z sokiem pomarańczowym bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńDialogi na kuflach - przednie!
Widziałem kiedyś taki napis nad barem
UsuńBarman może odmówić podania piwa z sokiem powołując się na klauzulę sumienia
POzdrawiam
"Lepsze jest wrogiem dobrego" sprawdza się bardzo często. Księżyc nie był taki ogromny. Powiedziałabym, że przeciętnie wielki, ale pięknie świecił.
OdpowiedzUsuńPiwko w gronie kolegów- bezcenne:)Teksty przy piwku- podwójnie bezcenne:):):):)
Niestety coraz trudniej ominąć politykę
UsuńPozdrawiam
Przysłowia mądrością NARODU - ma dalszy ciąg.
OdpowiedzUsuńCzyżby mądrość Polaków przysłowiową była?
Kłóci mi się to ze zdaniem Mistrza Kochanowskiego
Usuńktóry napisał w pieśni 5 :
Cieszy mię ten rym: "Polak mądr po szkodzie";
Lecz jesli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.
Niby przysłów cała szafa, a jak wygląda nasza codzienność?
Pozdrawiam
Były rozmowy przy wycinaniu lasu a te przy piwie nawet jeszcze lepsze. Lepsze !
OdpowiedzUsuńPrzy wycinaniu lasu(Oczywiście pamiętam)też piwka można łyknąć
UsuńPozdrawiam
Cześć Antoni
OdpowiedzUsuńSuper post, aż się mi poniedziałkowy humor poprawił. Pozdrawiam JerryW_54
Miło mi. Pozdrawiam
UsuńNie ma to jak rozmowy przy piwku! szalenie inspirujące! :)
OdpowiedzUsuńA powinny być wyłącznie relaksujące. Znak czasów?
UsuńPOzdrawiam
Piwo, to dla mnie temat wakacyjny, zimową porą raczej nie pijam. A tematy męskich dywagacji bezcenne...Pozdrawiam,Hanula
OdpowiedzUsuńInspirująco relaksujące to co inspiruje wynika z relaksu jak to przy piwie. :)
OdpowiedzUsuńPrzysiadłabym się jakoś tak niewidocznie, żeby takich rozmów podsłuchać więcej :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Antoni :)!
p.s. a z pilotem od tv jeszcze nie rozmawiałam, nawet we śnie.