12 października 2016

Mój Wajda

Poniedziałkowa informacja o śmierci Andrzeja Wajdy wstrząsnęła mną głęboko. Niby wszyscy wiedzieli, że Wajda ma 90 lat i taki scenariusz mógł być możliwy w każdej chwili, to jednak większość zwróciła się z pytaniem do Absolutu – dlaczego właśnie teraz?
Nikt nam nie odpowiedział jednak na to pytanie i w takim niedoinformowaniu przyjdzie nam żyć.
A do kin trafiają właśnie „Powidoki” więc na usta cisną się pytania, na które będziemy musieli odpowiedzieć sobie sami.
Przyznam, że poniedziałkowy wieczór spędziłem na wysłuchaniu wspomnień znanych aktorów i przedstawicieli środowiska tak zwanej, szeroko rozumianej kultury.
Zaraz też zaczęła się cichutka jednak dyskusja - kto szuka wspomnień a kto milczy?
To zadziwiające milczenie i ja zauważyłem.
Wściekam się na to, że ta parszywa polityka wlazła i tutaj ze swoimi zabłoconymi buciorami.
Ceremonia pogrzebowa zapowiada się według życzenia rodziny jako wyłącznie rodzinna uroczystość, ale czy i my nie jesteśmy sierotami po Andrzeju Wajdzie?
Tymże późnym poniedziałkowym wieczorem i ja przypomniałem sobie swoje spotkanie z Reżyserem. Był rok 1980 być może jednak troszkę wcześniej lub później.
Na wskutek pewnej nonszalancji w obchodzeniu się z moją ukochaną Prakticą L2 zepsułem naciąg migawki. Rączka niby ją naciągała a jednak nie wracała automatycznie do poprzedniego położenia. Aparat zaniosłem do serwisu który znajdował się na Małym Rynku tuż obok sklepu fotograficznego w którym to godzinami przesiadywałem, chłonąc przez szybę wystawioną tam NRD-owską lustrzankę 6 x 6.
Wyniosłem po naprawie mój ukochany aparat, założywszy najpierw radziecki czarno-biały film i od razu wypróbowałem naciąg. Działał bez zarzutu chociaż na rączce zauważyłem ryskę, co świadczyło o równej mojej nonszalancji serwisu aparatów fotograficznych. Takie to były czasy.
Kiedy dotarłem do Rynku, zauważyłem dziwne zamieszanie. Najpierw wokół pomnika Mickiewicza demonstrowała grupa ludzi z hasłami w stylu: pracy, chleba i wolności. Zaraz pojawili się żołnierze, tylko z bronią z jakby innej epoki.
Po chwili dotarło do mnie, kręcą film.
Przyłożyłem aparat do oka, błogosławiąc pomysł by to właśnie dziś wybrać się do serwisu.
Szczęście mi sprzyjało, bo oto w obiektywie znalazł się też sam Mistrz.
Pstryknąłem parę fotek, dowiadując się nieco później, że kręcono serial telewizyjny – Z biegiem lat z biegiem dni.
Mój ukochany serial który oglądałem już chyba ze czterdzieści razy.
Jak wielką rolę odegrał w moim późniejszym życiu świadczy choćby tytuł mojego bloga – Suma lat z biegu dni, który jest pewną wariacją serialowego tytułu.

Poniżej kilka zdjęć zrobionych na w tamtych okolicznościach
Jakość jak widać taka sobie, wspomnienia bezcenne.







14 komentarzy:

  1. Masz piękne wspomnienie w dodatku udokumentowane..

    OdpowiedzUsuń
  2. To faktycznie miałeś wyjątkowe szczęście.
    I teraz te wspaniałe zdjęcia powodują, że możesz sobie w każdej chwili "pobyć" z Mistrzem.
    Gratuluję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaglądam tutaj regularnie jako cicha "czytaczka", a do komentarza skłonił mnie zbieg okoliczności. Bo ja też napisałam o Mistrzu i zamieściłam Jego zdjęcie,niestety jedyne, które zrobiłam.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ masz pamiątkę! Aż nie wierzę! Przy okazji zauważam, że w tamtych czasach można było do woli i bez ograniczeń robić zdjęcia gdzie popadnie. Dziś chyba nie byłoby to tak łatwe o ile w ogóle możliwe?
    Łączę się w smutku po stracie jednego z ostatnich Artystów. Kto nam zostanie skoro wszyscy Wielcy odchodzą? Strach pomyśleć...

    OdpowiedzUsuń
  5. Smutna ta wiadomość, ale chociaż to jest radosne, ze zdążył pokazać się nam na Festiwalu Filmowym w Gdyni, że pięknie tam przemówił, a jego ostatni film otrzymał nominację. Takim go widzę, roześmiany, żartujący ze swojego wieku..
    Smutne jest to co pokazała władza

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdjecia bezcenne, tak bardzo Twoje. I dla mnie zdjecia te, po przeczytaniu wszystkiego co napisales, co w jakis sposob specjalne. Teresa

    OdpowiedzUsuń
  7. Obecna władza wszędzie demonstruje swoje skarlenie i to nawet nie o mizerny wzrost chodzi ale o intelektualne, kulturowe i etyczne sięganie dna, przy każdej okazji. Zgon wielkiego i być może największego mistrza polskiego kina jest także dla nich "dobrą" po temu okazją by swoje kurdupelstwo zaprezentować. Patrzę na to wszystko z coraz to większą odrazą. Marek Jan

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam tylko autograf Mistrza ale to wystarcza, by uruchomić pamięć tego przelotnego ale ważnego dla mnie spotkania. I życzyłabym sobie być w takim słusznym wieku w tak dobrej formie. Chociaż wtedy jakby bardziej żal odchodzić na tę drugą, oby lepszą stronę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Też czuję się sierotą po Wielkim Artyście! Ależ masz piękne pamiątki! Podziwiam, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Faktycznie, wspomnienia bezcenne:) Coraz bardziej pusto robi się wśród wartościowych artystów. Żal:(

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć Antoni
    Szacun szacun i szacun za te zdjęcia. Bywałeś w centrum wydarzeń o których wielu z nas mogłoby marzyć. Pozdro Jerry_54

    OdpowiedzUsuń
  12. I tylko żal,że Mistrz nie ma Swojego następcy... Hanula

    OdpowiedzUsuń
  13. Klik dobry:)
    To faktycznie bezcenne wspomnienie, pamiątka i dokument.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wspomnienia własnoręcznie uwiecznione - nie ma nic cenniejszego.
    Z uwagi na obecne zamieszanie nie zdążyłam napisać nic o tym wspaniałym Reżyserze... Ale też mocno przeżyłam jego odejście, które wydawało się jakby nierealne mimo Jego wieku.

    OdpowiedzUsuń