Wczoraj odnotowałem pierwszy dzień
lata. A może powinienem napisać, że zapomniałem odnotować choć
pogodny prezenter pogody w telewizji opowiadał coś o najdłuższym
dniu w roku.
No po prostu nie skojarzyłem, a poza
tym nie muszę już z tego być przygotowany bo nikt i tak na stopnie
nie odpyta. Dzieci też już dorosłe i pojawienie się lata biorą
na własny rachunek. W rzecze dni który są już za mną i w
niewiadomych co do ich ilości w przyszłości przychodzi się
zgubić. Optymistycznie to biblijna powódź tych nowych dni przede
mną, pesymistycznie mało jak woda z potrąconej szklanki.
I tylko pytanie które pozostaje nadal
aktualne, co lepsze ?
Co rusz któryś z polityków
zapowiada, że na starość trzeba odkładać bo emerytury będą
symboliczne. A teraz słyszę, że ponoć idzie nowe. Będzie więcej
i wcześniej. Dla rolników to nawet dużo wcześniej. To oznacza,
że dla tych co mają jeszcze trochę do przepracowania będzie
mniej.
Ile wytworzymy tyle podzielimy –
dukał bohater „Rozmów kontrolowanych”
A jak ich dociśnie Solidarność to
podzielimy tyle ile będziemy chcieli, albo i więcej zdecydował nad
szklanką wiśniówki drugi.
Wiśnia jest wiśnia.
Tylko trzeba pamiętać, że od tego
wyciskania ZUS może dostać sraczki (zresztą on ją już chyba ma)
i będzie jeszcze bardziej skromnie.
Jaki jest stopień wyższy od
symbolicznie?
I czy w takim razie warto bić się o
ten każdy kolejny dzień, gdy z bólem kręgosłupa, rozregulowaną
prostatą i stawami jak barometr, przyjdzie się budzić skoro świt
tylko po to by uświadomić sobie, że nie ma już żadnej pracy w
której czekają na naszą punktualność.
Że nie jestem ciekaw świata?
Czego można być ciekaw z taką
bardziej niż symboliczną emeryturą?
No to jak brzmi ten topień wyższy od
symboliczna?
Można odpowiedzieć jak ten pijak
któremu lekarz tłumaczył, że jeżeli nie przestanie pić to
straci wzrok.
Pijaczek zapatrzył się gdzieś w dal,
potarł ręką dwudniowy zarost i powiedział
- Wie Pan doktorze a mnie się wydaje,
że ja już wszystko w życiu widziałem.
Spokojnie, nie mam zamiaru mierzyć
długości sznura do bielizny lub nurkować bez oddechu w pobliskiej
żwirowni.
Ot tak po prostu mnie naszło, ale
spokojnie to się rozchodzi.
Przyjdzie zaraz większa bieda przy
której to o której pisałem powyżej to tylko mały Pikus lub jak
to się kiedyś mówiło - reszta z piątki.
Od czasu kiedy zamontowałem płot
sałata jest bezpieczna. Mogę teraz oglądać z pewnej odległości
jak spokojnie przerasta, bo w ramach kawalerskiej kuchni nie da się
tego wszystkiego przejeść.
A przepić nie ma z kim.
W psiej głowie zrodził się pomysł
na nową zabawę. Trzeba się rozpędzić, wyskoczyć koło drzewa i
złapać w pysk najniższą gałąź. W efekcie zaatakowane drzewo
porzuca gałąź, sypiąc obficie wokół niedojrzałymi morelami,
brzoskwiniami lub wiśniami. Owoce nie są istotne. Gałąź można z
przyjemnością okorować, a niedojrzałe owoce pogryźć z
wykrzywionym pyskiem.
- Świetna zabawa i o co ten cały dym?
-psie ślepia nie widzą problemu.
Dotarło do mnie, że gdybym tak
otoczył parkanem jeszcze drzewa, pozostanie mi tylko ścieżka tak
wąska i kręta jak ta którą poruszał się Pacman w starej grze
komputerowej.
Trzeba liczyć na to, że suka
dojrzeje. Boksery nie dojrzewają jednak tak szybko a zdarza się,
że nigdy.
Wczoraj minęły trzy tygodnie od dnia
kiedy wywiozłem żonę do Zakopanego. Dla nas to półmetek i z
rozmowy wynika, że druga połowa będzie gorsza. Kto z nas lubi
przebywać dłużej poza domem. Jak by jej nie artykułować to
tęsknota,za znajomą a więc dobrą biedą.
Wczoraj odwiedziła żonę nasza
wspólna znajoma. Chciałem napisać „stara znajoma”, ale nie
chcę jej wciskać w poczucie jakiejś winy z tego tytułu. Przecież
dopiero co skończyła pięćdziesiątkę.
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego.
W trójkę bo do tego doszła jeszcze
jej córka, panie wybrały się na zakupy.
Szmaty, szmaty, szmaty, czyli to co
tygrysice lubią najbardziej.
W trakcie wieczornej rozmowy nie
słyszałem już tego ckliwego tonu.
Jak mówiła M Monroe – pieniądze
nie dają szczęścia, tak naprawdę szczęście dają dopiero
zakupy. Gdyby to jeszcze moje zakupy były – broniła się
małżonka.
- Może cudze zakupy w których
uczestniczysz dają tego szczęścia tylko odrobinę, ale na pewno
zdecydowaną poprawę humoru, co słyszę – powiedziałem jej w
trakcie rozmowy.
- Może dają – nie oponowała.
Mój problem polega na tym, że ja wciąż pamiętam zapewnianie władz i mediów sprzed kilku lat, kiedy wprowadzano całą paletę reform. Każda miała przynieść mi od dawna wytęsknione szczęście. Żadna się nie spełniła. Dlatego czasem przed snem pytam sam siebie leżąc w ciemności: dlaczego twórcy tych szumnie zapowiadanych reform nie zostali aresztowani i postawieni przed organami sprawiedliwości? Dlaczego twarz tamtych poczynań, pan profesor Buzek, nie jest przez nikogo nagabywany? Bezkarność może trwać całe lata, aż wreszcie przyjdzie kiedyś chwila, że nic nieznacząca kropla przepełni czarę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dobra pamięć uważana jest za dobrodziejstwo. Z wiekiem bywa też przekleństwem
UsuńTo sam mnie denerwuje
Pozdrawiam
A jaki jest stopień niższy niż symboliczna? Minimum biologiczne? Żyć się za to nie da a i umrzeć trudno..
OdpowiedzUsuńJak już półmetek to reszta z górki. I żona spokojnie odpocznie, gdy owoców niewiele zostanie na jesienne przetwory.
Myśląc o stopniu wyższym myślałem o tym niższym rzeczywiście
UsuńZasady czasem są nielogiczne
Pozdrawiam
Jest jak jest, można tylko potępiać by swoje powiedzieć. :) Nasza sunia troszkę utemperowana. Zjada spadające z jabłoni niedojrzale owoce i gryzie wszystko co naszykowane do spalenia, zbieram i zbieram "zabawki" pieseczka.
OdpowiedzUsuńA świerk ma się dobrze wygraliśmy batalię z czarnym paskudztwem i z białym na jodle też daliśmy radę, gorzej ze ślimakami nagimi.
To spławiamy rzeczką gdzieś tam wylądują i może łąki zaszczycą swoją obecnością a nie moją sałatę. Mokro jest to się rozmnażają nieprzytomnie. Winniczki fajne są bo zjadają jajka ślimaka nagiego i chwała im za to ale winniczków mało na działeczce. A u Ciebie co robią ślimaki z sałatą, posiadasz te piękne stworzenia u siebie? :)
Dla żony życzenia powrotu z zadowoleniem na twarzy w domowe pielesze.
Odpukać , ale u mnie te bez skorupki to rzadkość
UsuńPozdrawiam
Myślę, że największym problemem Polaków jest to, iż u nas nikt za nic nie odpowiada. Nie ma dymisji ani za złe decyzje, ani za brak rozporządzeń, ani za głupstwa, które mówi. Brak reform nikogo nie obchodzi, natomiast czytam, że konieczny jest zakup 100 samochodów. Mózg mi się lasuje od tych wieści. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńStan trwania na stanowisku pomimo wszystko jest godny lepszej sprawy
UsuńPozdrawiam
Zakupy to pradawny sposób na poprawę kobiecego humoru. Co w tym złego? Przecież to urocze.
OdpowiedzUsuńNo przecież napisałem, że nic złego
UsuńPozdrawiam
Oj tak, zakupy - och ach. a ja w tym miesiącu na zakupowym detoksie :p
OdpowiedzUsuńPółmetek minięty, więc teraz z górki, ale nie dziwię się, że Małżonce się, jak to mówiła Babcia, ckni
Nie wierze w zapewnienia nikogo, niestety też uważam, że mam dopiero 26 lat i wiele się może zmienić, niestety optymistycznie liczę, że na lepsze. Powinniśmy zacząć odkładać, ale boje się, ze oszczędności pierun jasny trafi. Na razie ciułamy dla Dziedzica.
Psica nie skacze do gałązek, za leniwa jest, woli korować to co już pocięte ;-)
Pocięte to moja koruje w przerwach pomiędzy.
UsuńPOzdrawiam
święta prawda , że na poprawę humoru dla kobiety są zakupy....tak chyba zostałyśmy stworzone....
OdpowiedzUsuńa psica się bawi, tym co ma pod łapą....
w kwestii emerytur się nie wypowiem bo ogarnia mnie zgroza jak na żywym organiźmie ZUS eksperymentuje.... szkoda mi tylko moich dzieci bo nie wiem co je czeka....w przyszłości
serdeczności
leptir
Wydaje mi się że dzieci pogodziły się już z perspektywa upadku ZUS-u
UsuńPodobno dzieci będą pełnić dla swoich rodziców rolę ZUS (tzw. IV Filar). Nauczą się jak to robić, a ich przykład będzie drogowskazem dla następnych pokoleń. Sieć pałaców ZUS też się przyda
UsuńJuż widzę te radosne miny dzieci
UsuńPozdrawiam
Chyba melancholia z tęsknotą zapanowały nad Twoją duszą?. A masz może wiśniówkę? Może tak kieliszeczek na tę rozłąkę i na te morele gwałtownie strząśnięte. Bo przecież zakupy Ci raczej humoru nie poprawią. No chyba, że nowe terenowe, albo inne wymarzone....
OdpowiedzUsuńMoja Beza łapie nisko zwisającą gałąź sosny i trzymając ją w pysku, biega z prawa do lewa, i z powrotem, warcząc okrutnie. Bardzo lubi tę zabawę, bo gałąź sprężynuje i "nie daje się". Najpierw było mi żal gałęzi, ale teraz, kiedy widzę, jaki pies zadowolony odpuściłam. Nie wiem, czy w przypadku moreli byłabym tak wyrozumiała. Chyba jednak nie.
Wiśniówki nie mam ale mam ratafie wytrawną też własnej roboty.
OdpowiedzUsuńCo zaś do zakupów to ostatnio wysypał mi się worek.
Same narzędzia niezbędne do najnowszych planów remontowych
Ppzdrawiam
W kwestii niemania z kim przepicia zgłaszam się na ochotnika...:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
W dziale Pogotowia Awaryjne w pisałem Wachmistrz
UsuńObiecuję że skorzystam
Pozdrawiam
Ale żeby przepić nie było z kim, to już koniec świata:) Rozumiem,że dla przyzwoitości lustro odpada? Co do codzienności, wychodzi na to,że najlepiej żyje się ślepym i głuchym, bo kulawym jakoś tak nie za bardzo.Ale taki niewidomy i niesłyszący nie czuję się oszukany zapewnieniami,że będzie lepiej i łatwiej, bo ciekawiej to i tak jest. Ja tam także czasami muszą... dla zdrowotności, ale najgorsze jest to,że zapominam co to ja muszę,żeby nie zwariować, bo przecież z wiekiem wiadomo, wszystko już było.Brak pomysłów na rozładowanie emocji:) Pozdrawiam, prawie że wakacyjnie,ale jeszcze nie urlopowo, Hanula
OdpowiedzUsuńTo stan przejściowy i okazja pojawi się sama
UsuńPozdrawiam
O Boże Antoni, jak pomyślę, ile mi jeszcze do emerytury zostalo ( jest takie brzydkie powiedzenie na to) i jakie mam perspektywy, to strach się bac!
OdpowiedzUsuńDlatego może nie trzeba się już dzisiaj martwić
UsuńPozdrawiam