Sza, cicho sza, zbliż się do
niej,
Drga, ledwie drga, blady płomień,
Podejdź i zanurz się w nią,
Kryształową i czystą jej toń,
Zanurz do dna.
Drga, ledwie drga, blady płomień,
Podejdź i zanurz się w nią,
Kryształową i czystą jej toń,
Zanurz do dna.
Tak tu cicho o zmierzchu, a o poranku
wcale nie głośniej. Idealne miejsce dla leczenia skołatanych
nerwów, bo ponoć cisza leczy. Niestety jesteśmy już
cywilizacyjnie skażeni i cisza nas boli miast leczyć. Chwytamy za
pilota w włączamy co się da. A jak się nie da, czynimy
desperackie próby zaburzenia tego stanu. Klaskamy w dłonie,
pohukujemy niczym sowa i nadstawiamy ciekawie uszy czy aby echo
powtórzy?. Ale i ono popadło w jakąś odmianę letargu i nie
robiąc nikomu wyjątku, nie odpowiada.
Cisza.
W takiej ciszy tak ucho wytężam
ciekawie, że słyszałbym głoś z Litwy....
Ale taki ciekawy to ja jakoś nie
jestem.
Pierniki widoczne na zdjęciu z
poprzedniego wpisu już zjedzone, święta odhaczone a nawet
sylwestrowa butelka wina musującego, nazywanego powszechnie
„szampanem” została opróżniona.
Od ostatniego wpisu nie minął jeszcze
miesiąc. Czy to już kupa czasu czy tylko błysk szprychy?
Każdy sam sobie odpowie na to pytanie.
Zacząłem dbać o zdrowie i nie mówię
tu o faszerowaniu się reklamowanym specyfikami na przeziębienie
jakie dopadło mnie pod koniec roku. Rzadko mnie coś łapie, ale jak
złapie to mocno trzyma. I nie jest to tylko mój męski egocentryzm.
Ostatni raz przeziębiłem się z pięć
lat temu.
W trosce o własne zdrowie psychiczne,
ograniczyłem do minimum korzystanie z telewizora. Zauważyłem przy
okazji, że nieużywany ekran mniej się kurzy.
Z przyzwyczajenia regularnie sprawdzam
jeszcze prognozę pogody na dzień następny, a ponieważ życie nie
znosi pustki wypełniam ją słuchaniem RMF Classic i lekturą.
Kiedyś sprawdzałem jeszcze czy
zasypiam w tym samym kraju w którym się obudziłem, ale teraz tego
już nie robię. Czuję wszystkimi zmysłami że w polskim bagienku
tkwię po szyję.
Może innym sięga ono jedynie do
wacka, ale ja znany jestem z niewygórowanego wzrostu.
Tak więc lektura na stres. Końcówka
ubiegłego roku była w tym względzie bardzo udana ale i w tym nowym
roku 2016, dalej pracowicie składam litery w zdania. Najpierw
trochę boli a potem jakoś wchodzi w nawyk.
Odrzuciłem preteksty, że mam w pokoju
słabe oświetlenie. Stary laptop przerobiłem na czytnik e-booków i
siadam z nim na kolanach w dużym, wygodnym fotelu.
Gdzieś obok żona pochłania kolejny
skandynawski kryminał a w kominku buzuje ogień.
Czerwona poświata spływa na dywan
falując i mrugając porozumiewawczo. W pokoju panuje przyjazna
temperatura, nie jest ani za zimno ani za ciepło. W kwestii
przyjaznej temperatury to różnimy się nieco z żoną. No o jakieś
dwa stopnie, ale to raptem dwa procent w skali od zamarzania do
wrzenia wody.
Gdzieś u mych stóp, w cieple kominka
śpi pies a obok czuwa kot wpatrzony w płomienie które centymetr za
centymetrem pochłaniają spore kawałki podsuszonego buka. W tle
ścieżka dźwiękowa z „Marzyciela” i w zasadzie mróz nie jest
już taki straszny.
Napisałem o najnowszych gustach
czytelniczych Małżonki. A moje?
Znając wnikliwość kobiet powiem od
razu, że zainteresowania żony sięgają poza skandynawskie
kryminały a ona sama ze swoją potrzeba czytania zawsze mi
imponowała.
Wracając zaś do moich preferencji
czytelniczych
Sam siebie nie podejrzewałem o takie
zainteresowania ale niczym najlepszymi kryminałami, zaczytuję się
w biografiach.
Przeczytana kiedyś tam „Miłość
wódka i polityka” pozwoliła mi inaczej spojrzeć na Broniewskiego
i polubić gatunek. Przeczytany w grudniu „Wylękniony
Bluźnierca” pokazał mi innego niż znałem Tuwima, a „Ostatni
baron PRL-u” na Waldorffa.
Powtórzę to jeszcze raz, w życiu nie
podejrzewałem siebie o coś takiego.
Dzięki tym biografiom pozwoliłem
sobie na odrzucenie popularnych stereotypów i pewnym postaciom
„dałem szansę”
Ktoś doda, że biografie pisze się z
tezą. Na pewno, ale nie mieszajmy w mój tekst żadnego lobby.
Potwierdziłem sobie również, że
wszelkie zło związane z polityką nie zrodziło się wczoraj czy
przedwczoraj, ale ma długie historyczne korzenie.
Ktoś żachnie się tutaj, że wypisuję
truizmy i „oczywiste oczywistości”.
Tak wiem, tylko, że nie chcę by
brzmiało to jako usprawiedliwienie.
Dla zdołowania chyba, uzupełniłem
sobie listę lektur o „Polskie piekiełko” tyczące
dwudziestolecia międzywojennego i „Białystok” zamykający
w klamrę wczoraj i dzisiaj.
Poczułem się przygnębiony i
zawstydzony, choć być może jednostronnie dobrałem sobie lektury.
Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało.
Dobór był jednak naturalny, czyli
przypadkowy.
Może stąd ta cisza która zapanowała
nad laptopem i ta cisza która panuje na blogu
I może jeszcze ten szok który spadł
na mnie pierwszego dnia stycznia bieżącego roku.
Bo rok zaczął się dla mnie jak w
przepisie na kryminał według Alfreda Hitchcocka
- zaczęło się od trzęsienia ziemi a potem napięcie
zaczęło powoli rosnąć.
O tym jednak później.
Mam wrażenie, że dzisiaj wszyscy z uwagą nasłuchują głosu z południa - Magyarországból. Jedni z nadzieją, drudzy z dokładnie przeciwnym uczuciem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie mam telewizora, jednak czytam uważnie nowości w Necie. po prostu lubię wiedzieć , co się dzieje.
OdpowiedzUsuńZaczytuje się książkami dotyczącymi historii, lubię też oglądać w Necie popularnonaukowe filmy, dotyczące różnych wydarzeń na przestrzeni dziejów. Teraz oglądam serial amerykański (10 odcinków0 o latach 60tych w USA- polityka, kosmos, muzyka, obyczaje itp. A przy okazji robię sobie różne robótki:). Następną rzeczą do czytania jest seria wywiadów Torańskiej+ jej ostatnia książka, wydana już po jej śmierci. Interesuje mnie polityka, politycy, ich postawy, przekonania, biografie. czyli mam dosyć bogaty plan.
Nie mam kominka, a cisza mnie nie boli. Uwielbiam ciszę i dosyć często haftuję sobie w ciszy i spokoju.
Zazdroszczę takiego podejścia do rzeczywistości. Tyle się dzieje wokół,że nie wyobrażam sobie siebie w takiej ciszy. A powinienem pospieszyć się z modyfikacją swojego stylu życia zanim będzie za późno. Zaglądałem tu wiele razy i zastanawiałem się nad tą ciszą, Teraz już wiem. Przeczytałem, posłuchałem utworu i utwierdziłem się w tym przekonaniu ,że jest czego zazdrościć. Nie mniej czekam na owo "później".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Biografie czytam od zawsze, chociaż ze względu na różnicę w płci, raczej biografie znanych kobiet. Czasem i o autobiografię zahaczę, chociaż mniej chętnie. I skandynawskie kryminały ze straszną przyjemnością, nawet gdy mają po 700 stron. I ogień w kominku uwielbiam i temperatury rozmaite. Nadawałabym się, by przycupnąć u Was gdzieś w kąciku.
OdpowiedzUsuńKryminały i sensacje skandynawskie to moje ulubione, od kilku lat, lektury. Za to odkryłam, że filmy na podstawie tej literatury, gdy także są produkcji skandynawskiej, rzadko kiedy są dobre.
OdpowiedzUsuńNatomiast uświadomiłeś mi, że może nie lubię biografii, bo pierwsze próby ich czytania okazały się niefortunnym wyborem. Zmęczyły mnie, znudziły i nie sięgam po ten gatunek od wielu lat. Może czas zrobić drugie podejście, dokonując precyzyjniejszych wyborów. Wszystkiego co dobre na Nowy Rok.
P.S. Bez TV cisza byłaby dla mnie nie do zniesienia;-)))) A i odciąć się od śledzenia bieżączki nie jestem w stanie.
Faktycznie, cichutko i milutko brzmi ten tekst i wręcz emituje ciepłem. Eeeeee.... Nie wierzę w żadne trzęsienie ziemi. To taki chwyt zachęcający do dalszych tu wizyt? Prawda?
OdpowiedzUsuńZ końcem roku zawsze chcac nie chcac przystajemy i zwalniamy i sie zastanawiamy, normalka, przejdzie Ci :)). A co się trzęsło? Pzdr :)
OdpowiedzUsuńWprawdzie do wizyt tutaj nikogo zachęcać nie trzeba, lecz, tak czy owak, Antoni potrafi stopniować napięcie:). Czekam na trzęsienie, co się zowie:).
OdpowiedzUsuńczekam na opis trzęsienia ziemi ;-)
OdpowiedzUsuńTez nie oglądam telewizji, znaczy się oglądam - kanał z bajkami i kanał z serialami komediowymi
W domu jest zakaz włączania wiadomości, smutnych filmów, filmów o wojnie czy bijatykach, jeśli ma telewizor w zasięgu wzroku lub słuchu. Pragmatyk się dostosował.
Kocham cisze, nie czuję potrzeby rozpraszania jej czymkolwiek, no i kocham książki, ostatnio Chmielewska - lekkko i z humorem.
Milo wrócic na Twojego bloga :-)
.... cisza.... a życie toczy się nadal, spokojnie.... no może ciut mniej....
OdpowiedzUsuńdobrze jest wziąć książkę do ręki i zanurzyć się w lekturze....
a ja preferuje ciszę, nie mamy telewizora wiec muzyka sączy się z płyt...i też jest dobrze.....
najlepszego na Nowy Rok
Miło poczytać po przerwie. Biografie Tuwima i Broniewskiego - "korzystne", że się podeprę Wańkowiczem. Waldorffa chyba uż nie przeczytam, ale może audiobook będzie.............
OdpowiedzUsuńNatomiast skandynawskie kryminały nieco już mi się przejadły. Tak sobie myslę, że to ich polityczna poprawność mnie zniechęca.
A przy choince (postoi do Gromnicznej chyba) słucham tego reżimowego Andrzejewskiego. I nie mam wyrzutów sumienia ani po pysku. Gdzie indziej też. Pisarz z niego znakomity.
Noworocznie pozdrawiam - Darek_lask
Masz kominek - zazdroszczę. Zwłaszcza dziś, gdy nie wiadomo, co zrobić z choinką. Wytargać na śmietnik - żal, zwłaszcza, że jeszcze się nie sypie. Kiedyś, w Starym Domu nie miałem dylematów moralnych - tam był piec, więc zamieniałem ją z ciepła w sensie metafizycznym, na ciepło w sensie bez meta.
OdpowiedzUsuńBiografie - rzadko, ale czytam. Ostatnio przestudiowałem żywot Axla W. Rose i przekonałem się, że stoję po właściwej stronie konfliktu Slash/Rose. Ale to i tak lepiej niż pozostałe biografie, które zdarzyło mi się przeczytać - bo zwykle czytywałem żywoty Himmlera, Goebbelsa, czy Schellenberga, próbując odgadnąć, co w zwykłych ludziach obudziło krwiożercze bestie. Wnioski nie są optymistyczne...
Żadna przeczytana przeze mnie biografia nie miała wpływu na zmianę zdania na temat bohatera tejże biografii. Ponieważ uznawana jest za literaturę, a wiec fikcję, nawet jeśli nosi znamiona wysoce prawdopodobnej, trudno budować na niej osąd.
OdpowiedzUsuńNależę do czytaczy, przedstawiciel prawie na wymarciu, miłośniczka ciszy w pełnym jej brzmieniu czyli bezgranicznej, przerywanej jedynie szelestem przekładanych kartek, a więc nie żaden tak book. Jeśli literatura, to nie "jakieś tam zwierciadło przechadzające się po gościńcu", ale na całego" fantastyka, fantasy i dobry kryminał na dodatek.Pozdrawiam,Hanula
Lubię ciszę :) Pozdrawiam z pokojem w sercu :)
OdpowiedzUsuńTak obrazowo przedstawiasz rzeczywistośc. Czytam i prawi poczułam jak tam siedzę przy kominku, z wami, psem i kotem, a w ogniu skwierczą polana... chcialoby się powiedzieć: chwilo trwaj! :)
OdpowiedzUsuń