25 września 2025

Czy potrafisz być wystarczającym ?

Stanął facet przy ulicy, podniósł rękę, żeby zawołać taksówkę i w tym momencie zatrzymała się taryfa.
- Perfekcyjnie trafiony moment! Identycznie jak Mirek - mówi taksówkarz.
- Kto? - pyta pasażer.
- Mirosław Woźniak... Jest to facet, który wszystko robił w samą porę. Podobnie jak nadjechałem w chwili kiedy pan podniósł rękę. Dokładnie tak wszystko wychodziło w życiu Mirkowi - jednym słowem idealnie.
- Nikt nie jest idealny.
- Ale w przypadku Mirka właśnie tak było. Był wspaniałej atletycznej budowy. Mógł wygrać Wielkiego szlema w tenisie. Mógł grać w golfa z profesjonalistami. Śpiewał jak słowik, tańczył jak gwiazda z Broadwayu. A jak grał na fortepianie! Był niesamowitym facetem.
- No to rzeczywiście był wspaniałym człowiekiem.
- Ale to jeszcze nic! Miał pamięć jak komputer. Pamiętał urodziny wszystkich których znał. Znał się na winach, do którego dania ma które zamówić oraz jakim widelcem jeść poszczególną potrawę. Umiał naprawić wszystko. Nie jak ja. Kiedy wymieniam bezpiecznik, pół ulicy zostaje bez prądu... Ale Mirosław Woźniak robił wszystko idealnie.
- No niesamowity facet!
- Zawsze wybierał najszybszą drogę przez miasto. Nie jak ja. Ja zawsze utknę w korkach... Ale Mirek nigdy się nie pomylił. Zawsze był idealnie ubrany, a buty miał zawsze idealnie wyglancowane. Był doskonałym człowiekiem! Nikt się nie może porównać z Mirosławem Woźniakiem.
- Wyjątkowo ciekawa osoba. Jak go pan poznał?
- Nigdy go nie poznałem, ale ciągle o nim słyszę. To były facet mojej żony.


Dowcip który przeczytałem na  portalu Joe Monster rozśmieszył mnie. Za chwilę jednak, kiedy przyszedł czas na refleksję, zacytowałem sobie to Gogolowskie ( nie, to nie pomyłka. Zdanie jest z Gogola nie Google) - Z czego się śmiejecie? Z siebie się śmiejecie. (Rewizor)
Od zawsze lubię grzebać  czyli naprawiać lub przynajmniej nie zepsuć bardziej. Działam tak w domu jak i koło domu. Moje zamiłowanie do majsterkowania stało się nawet powodem utraty paru kumpli. W początkowym okresie naszego małżeństwa spotykaliśmy się  w gronie kolegów i ich żon raczej często. Ja ostro urządzałem nasze małe mieszkanko, a że stan wojenny i te klimaty więc pomysły na wykorzystanie czegoś po raz drugi, a nawet trzeci były na wagę złota. Tak to obudowałem sklejką meble w kuchni pamiętające późnego Gomułkę, aby wyglądały na świeże i rustykalne. Innym razem z frontów szaf żaluzjowych pamiętających chyba jeszcze Bieruta, zrobiłem boazerię w malutkim przedpokoju. Szuflady ze starego biurka, po usunięciu z nich dna służyły za fantastyczne półki. Wsadzony w taką półkę wazon z suchymi trawami wyglądał naprawdę ładnie. No przynajmniej mnie się podobał.
Przychodził  więc taki kolega z żoną, ona oglądała wnętrza i nie mówiła nic poza grzecznościowymi pochwałami.  Potem, już w drodze powrotnej ciosała  kumplowi kołki na głowie.
- A Antoni zrobił to, a ty nic. A to, a tamto, śmo, owando
Dla spokoju własnego sumienia i trwałości związku małżeńskiego, koledzy, jeden po drugim ograniczali z nami towarzyskie więzy.
Pozostali mi więc tylko tacy z którymi mogłem się wymienić nasadkami na wiertarkę Celma, bo sami wiedzieli do czego wiertarka służy. Oni też w domu też robili co nieco.
Był też jeden który na pytanie - co potrafi ? Odpowiedział, że jest świetny w temacie seksu małżeńskiego. 
- Ja ? Ja dobrze pukam - mówił z uśmiechem.
Musiał być w tym dobry skoro wybaczono mu brak zdolności obsługiwania narzędzi.
Były więc chwile w moim życiu gdy to ja  byłem jak ten Mirosław Woźniak.
            Jeżeli jadasz w swoim domu pomidorową, a potem zmieniasz restaurację i wpadasz w steki, to jesteś zachwycony. Ponieważ jednak człowiek potrafi się do wszystkiego przyzwyczaić to i te steki powoli stają się codziennością. A jeżeli coś powszednieje wkrada się do życia nuda. Stek jawi się wtedy jako niedostatecznie wysmażony, lub zbyt wysuszony. Z tego pewnie powodu wymyślono różne rodzaje wysmażenia steków. Od najmniej do najbardziej wysmażonych są to: Blue (bardzo krwisty), Rare (krwisty), Medium Rare (średnio krwisty), Medium (średnio wysmażony), Medium Well (dobrze wysmażony) i Well Done (bardzo dobrze wysmażony). Różnią się one stopniem soczystości, temperaturą wewnętrzną oraz kolorem mięsa, co wpływa na jego smak i teksturę.
Wszystko po to by jak najbardziej dopasować się do naszego gustu i nie znudzić.
Sam z reguły zamawiam  Medium, bo należę do tych którzy są wierni swoim przyzwyczajeniom.
Dlaczego o tym piszę?
W podobny sposób mojej żonie manualne zdolności jej męża spowszedniały.
Wystarczającym dowodem na to było zamiast krótkiego dziękuję, podsumowanie w stylu - A ile musiałam się na tę rzecz naczekać ?
Jak to ile? Są przecież jakieś priorytety, a ja mam dość długą listę rzeczy do zrobienia.
Niestety kobiety i mężczyźni znacząco różnią się w ważności i kolejności  pewnych rzeczy.
Jest takie powiedzenie: Jak mężczyzna mówi, że coś zrobi to znaczy, że zrobi i nie trzeba mu o tym co pół roku przypominać.
Ja z reguły nie czekałem na przypomnienia, ale umieszczałem problem na liście, a czasami była to jak już wspomniałem, dość długa lista.
Z reguły nie lubię nic nierobienia. Ograniczyłem telewizję, a piwo pijamy sporadycznie.
Nie przeszedłem szkolenia w zakresie prac remontowo- budowlanych, chociaż kiedyś chciałem iść do technikum budowlanego. Rodzice zdecydowali, że to będzie liceum o profilu matematyczno-fizycznym.  Już w pierwszej klasie zrozumiałem że tkwi we mnie zdecydowany humanista.
Według mnie humanizm ze zdolnościami manualnymi  wcale się nie gryzie.
 Tak więc jestem w  temacie robót wszelakich naturszczykiem i czasem zdarza się, że wymyślam koło. Najważniejszym jednak jest jednak fakt, że z reguły kończy się to pozytywnie.
           Kobiety z wiekiem, kiedy podnosi im się poziom testosteronu, przejmują sferę decyzji, pozostawiając w naszym ręku jedynie odpowiedzialność. Jednym to pasuje innym mniej. Ci którzy nie chcą się z tym zgodzić stają się konfliktowi, a ci którzy się z tym pogodzili po prostu cipieją. 
Określenie może brzydkie, ale pasuje w sam raz do sytuacji.
Sami więc sobie są winni niektórzy faceci, że obciąża ich się odpowiedzialnością za plamy na słońcu.
Widziałem taki krótki filmik. Mocno posunięte w wieku małżeństwo śpi we wspólnym łóżku
- Jak ty mnie denerwujesz  - mówi w pewnej chwili żona
- A czym ja cię tak denerwuję ? - zapytał stroskany mąż
- Daj pomyśleć, dopiero się obudziłam - odpowiada żona.
Zarzucanie niedoskonałości mężczyznom jest tylko jednym z elementów misternej gry pomiędzy mężczyzną a kobietą.
Problemowi przerabiania przez kobiety swoich facetów poświęciłem zresztą już 14 lat temu post pod tytułem "Mały miś" z dnia 11 września 2011. Zainteresowanych zapraszam do września 2011, a tam trzeba już doszukać się tekstu opublikowanego pod wskazaną datą. Powstało on jeszcze na onetowskim blogu. Stąd  wystąpiły pewne trudności w trakcie migracji na Bloggera.
Wracając zaś do głównego tematu
          Moja żona żona spotkała, tego wspomnianego na początku Mirosława Woźniaka. człowieka idealnego. Ona jest nawet w stałym kontakcie z nim.
Czy jestem zazdrosny? W żadnym razie. Nie to nie był jej poprzedni facet, ani też żadna jednostkowa postać.
Na bazie Instagrama który pasjami lubi przeglądać, powstała złożona z wielu kawałków postać bohatera który mógłby się przedstawić nawet mickiewiczowski - Nazywam się Milijon.
Śledzi więc moja kochana żona rolki dotyczące ogrodnictwa, budownictwa i spraw remontowych.
Potem te rolki podsyła mi do obejrzenia. A to jak przycinać hortensję, a to jak ogławiać z liści pomidory, a to jak wkopywać, przekopywać i wykopywać. O to jak zrobić zadaszenie, ogrodzenie czy przepierzenie.
Ponieważ bardzo poważnie traktuję odpowiedzialność za rzeczy które robię więc dało mi to do myślenia.
Po kolejnej, przesłanej rolce dotarło do mnie, że żona ma  z wiekiem  jakby mniejsze zaufanie  do własnego męża niż do użytkownika np "Daniel 2584", który ową rolkę z filmem na Instagram wsadził.
To zaś podoba mi się już raczej średnio.
Kilka już razy zapytałem - Kochanie,  kiedy to straciłaś do mnie zaufanie w sprawie remontów, napraw i prowadzenia ogrodu?
Niestety nie dostałem odpowiedzi na to istotne w końcu pytanie.
- A co się takiego stało, że przesłałam ci filmik ? - pyta  nieświadoma problemu żona.
- W zasadzie to rzeczywiście nic się nie stało. To, że  poderwało to moje poczucie pewności, to przecież mały Pikuś. 
Moją słabą stroną jest właśnie to, że wiele nocy zamiast na spanie poświęcam na analizę problemu - Mogłeś postąpić inaczej, mogłeś to zrobić lepiej.
Gdybym tak wysłał żonie filmik o tym jak właściwie gotować ryż, albo makaron aldente, to zaraz zaczęłaby się panika.
 - Pewnie Ci nie smakuje. 
Unikam tych rzeczy wyrażając bezgraniczne zaufanie do jej kulinarnych talentów.

A może ta historia ma zupełnie inny wymiar?
Może to ja przyzwyczaiłem się do pochwał tak jak żona do moich napraw?
Uważna czytelniczka zada mi zaraz pytanie czy każdorazowo rozpływam się w podziękowaniach za obiad, ciasto czy wyprasowaną elegancko koszulę ?
Może to ja nie zauważam już wdzięczności, dumy żony i takich tam innych miłych rzeczy?
Wszak pisałem iż wszystko w życiu powszednieje?
Kto ma rację? Pewnie leży ona po środku i to jest nie do ustalenia.
Józef Piłsudski mówił, że Racja jest jak d**a. każdy ma własną



                                                 




17 komentarzy:

  1. Żona podsyła Ci te filmiki, żebyś nie miał ( "Moją słabą stroną jest właśnie to, że wiele nocy zamiast na spanie poświęcam na analizę problemu - Mogłeś postąpić inaczej, mogłeś to zrobić lepiej") takich dylematów i słabych stron. Może powinieneś pomyśleć o pukaniu? Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdziwy mężczyzna ponoć myśli o "pukaniu" parę razy w ciągu każdej godziny.
      Ja zaś zbliżam się do wieku w którym dochodzi się do wniosku, że ten cały seks jest mocno przereklamowany.
      Jeżeli inaczej zinterpretowałaś wypowiedź kolegi, to przepraszam za użyty tam eufemizm.
      Rozbawiłaś mnie Iwonko. Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  2. Dzięki za świetne rozpoczęcie weekendu! Rozbawiłeś mnie do łez.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całą przyjemność po mojej stronie. Mnie natomiast rozbawiła Iwona w komentarzu powyżej . Serdeczności

      Usuń
  3. Żona pomaga Ci w drodze do doskonałości. Doceń to:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnie zdanie w filmie "Pół żartem pół serio" brzmi - Nobody`s perfect. czyli Nikt nie jest doskonały

      Usuń
  4. Cześć Antoni. Otwieram Twojego bloga, a tam niespodzianka. Tylko tytuł i groźne upomnienie: Uwaga przedstawione treści mogą być tylko dla osób dorosłych, zaloguj się itd. w tym stylu. Zalogowałem się posłusznie, a że czytam właśnie książki Henry'ego Millera, które to książki miały przez kilkanaście lat bana na rynku amerykańskim z uwagi na niby zawarte tam sprośności, to zaraz pomyślałem sobie jakich to sprośności Ty musiałeś się dopuścić swoją dosadną, ciętą ale i refleksyjną frazą. Po pokonaniu zabezpieczeń przystąpiłem do czytania z lekko już poczerwieniałymi od spodziewanej treści koniuszkami uszu. I co? I nic. Najbardziej sprośne słowo to pukanie i to użyte tylko okazjonalnie. Poza tym fajna anegdota i dużo trafnych obserwacji z życia. Muszę Ci powiedzieć że ja mam swojego Woźniaka. Jak wiesz moja druga żona jest wdową, a ja nasłuchałem się o dobroci nieboszczyka całkiem sporo. I to o dziwo nie od żony tylko w luźnych rozmowach od jej koleżanek i kolegów. Czasami mdliło mnie już od tej dobroci, ponieważ jak każdy bufon i narcyz całe życie wyznawałem zasadę "jakiegoś mnie Panie Boże stworzył, takiego mnie masz" i nigdy bym nie pomyślał o sobie w kontekście dobra i zła a co najwyżej w kontekście doskonały- mniej doskonały :))). Jeżeli natomiast chodzi o nasze (ogólnie mężów) pozycjonowanie w głowach naszych małżonek to nie jest ono wysokie. Generalnie odnoszę wrażenie, że uważają nas trochę za lekko opóźnionych w rozwoju i to dałoby się przeżyć gdyby nie to, że bardzo często dają wszem i wobec do zrozumienia co myślą na ten temat. Z tegoż to powodu bardzo często mówię, że trzeciej żony już nie będę miał, bo znając swego pecha też byłaby wredna. Oczywiście narażam się tym na ripostę, że to może nie żony ale ja jestem wredny i tyle. W każdym razie Twoja przypowieść o pomidorowej i steku oddaje w pełni rzeczywisty stan stosunków (nie mylić z pukaniem) małżeńskich. I być może dla naszych żon jesteśmy stekami, nie pomidorową, ale stekami żylastymi, źle wysmażonymi i w dodatku wysuszonymi. Już kiedyś napisałem że sformułowanie miesiąc miodowy wymyślił bardzo mądry człowiek, a tu należałoby go zastąpić sformułowaniem "miesiąc smacznego steka". W każdym razie polałeś tym postem miód na moje serce, zawszeć to łatwiej znosić i to znosić z godnością coś, co inni też znoszą :)))
    Pozdrawiam JerryW_54

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam się mocno zdziwiłem gdy zobaczyłem to ostrzeżenie na blogu. No cóż komunizmu nie ma a naczelna zasada- kontrola najwyższym wyrazem zaufania - nadal obowiązuje.

      Usuń
  5. No cóż pozostaje Ci powrót do doskonałego Mirosława Woźniaka. Ponieważ masz już doświadczenie, oraz umiejętności, a i narzędzi teraz od groma różnorodnych- masz szansę zostać świętym od napraw wszelakich i wszelakich prac domowych. Zaskoczysz żonę, "befsztyk wróci do łask" i Twoje akcje wzrosną. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zespól Perfect śpiewał kiedyś ten znany kawałek - Chcemy być sobą. Chciałbym pozostać sobą a nie udawać kogoś innego.

      Usuń
    2. Ale ja nie mówię o udawaniu kogoś, po prostu jak będziesz się doskonalił, robił "wszystko" wokół domu, to zostaniesz "świętym" od....I w sumie będziesz jednak a" la M.Woźniak.
      Piękna hortensja:)

      Usuń
    3. W czasach kiedy jeszcze wszyscy podziwiali Matkę Teresę z Kalkuty, krążył taki dowcip:
      - Kiedy można poczuć się naprawdę nieswojo?
      - Kiedy stoi się do bram nieba w długiej kolejce, a kilka osób przed nami stoi Matka Teresa. Kiedy Matka Teresa podchodzi do bramy, Święty Piotr patrzy na nią i mówi: No Droga Matko, można było zrobić więcej.
      Ten dowcip doskonale obrazuje to co chciałem wyrazić.

      Usuń
  6. Problem jest, jak się zdaje, odwieczny jak hormony. A ja go chyba nie rozstrzygnę, nie czuję się kompetentna, bo mój eksmąż nie robił w domu nic z wyjątkiem chlewu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie palę się do rozstrzygnięcia. Sygnalizuję tylko problem, jak to mówią do przemyślenia.

      Usuń
  7. Klik dobry:)
    To nie problemy. Samo życie, o!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie jest jak taki piękny album, gdzie zamiast zdjęć umieszczono problemy.

      Usuń
  8. Nie mnie oceniać związki z tak długoletnim stażem, bo moja historia była zgoła inna.
    Zadziwia mnie jedynie fakt, że to właśnie ja zawsze chwaliłam za wiele moich mężczyzn, ale mężczyźni jednak najczęściej wybierają kobiety, które te pochwały dawkują pipetką :)))
    Może jednak facet nie potrzebuje ciepłego chowu, a właśnie niedosytu?
    Coraz mniej się nad tym zastanawiam, uważając moje obecne życie solo za bardzo udane i rozkoszując się tym, że ani nikt mi nic nie zarzuca, ani ja nie mam się do kogo przyczepić :)))

    OdpowiedzUsuń