Sąsiadka nie ma stresu i opowiada, że pies jest nienażarty. Ponoć może zjeść tyle ile mu się da. Rzeczywiście nigdy mi nie odmówił, ale nie pierwszy raz spotykam się z takim "żarłocznym" psem, szczególnie na wsi.
Ostatnia niedziela była jednak inna od poprzednich. W nocy padał intensywny deszcz, a w zagłębieniach bitych dróg powstały kałuże. Nie jest to jeszcze samo w sobie niespotykane, bowiem jak małe dziecko lubię ubrawszy gumiaki włazić do tej zgromadzonej wody i delikatnie rozgarniać nimi wodę. Zdarza się więc to od czasu do czasu.
Teraz jednak w trakcie tego ruchu posuwisto zwrotnego spod buta wyskoczył mi kawałek plastiku. Ot jak karta kredytowa lub tak popularne obecnie karty lojalnościowe czy klubowe. Sięgnąłem ręką i obejrzałem kawałek plastiku. Karta płatnicza Banku Milenium, na dodatek ważna.
Jeszcze mi tu potrzeba dowodu osobistego do kompletu, pomyślałem powtarzając ruch gumowcem.
Spod buta, jak na żądanie wyskoczył plastikowy blankiet dowodu osobistego.
Właściciel ten sam co na karcie. Ciekawie.
Zaniosłem znalezisko do domu i pokazałem żonie. Sprawdziłem dane. Właściciel miał dowód wydany w sąsiedniej gminie, a więc stosunkowo niedaleko.
Moja pomysłowa żona wpisała w wyszukiwarkę personalia i za chwilę pokazały się wyniki. Pierwsze wyszukane osoby zbyt daleko od nas, a potem odkrycie.
Moja znajoma na Facebooku, była znajomą gościa o tych samych personaliach. Wszedłem na jego konto i poprzez Messengera wysłałem zapytanie, czy aby nie zgubił dokumentów?
Zgubił. Umówiliśmy się na odbiór.
Spójrz tylko - powiedziała żona - w Internecie jest wszystko. Była tam też informacja o postępowaniu komorniczym osoby o podobnych danych, a więc z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć że...
Odkrywamy się z naszym życiem w Internecie jak małe dzieci w czasie snu.
Tym razem pomogło to w oddaniu zguby, a ile razy przynosi efekt odwrotny ?Następnego dnia pojawił się właściciel zgubionych dokumentów. Podał dane, które skrupulatnie sprawdziłem i odebrał dwa dokumenty. Wyciągnął też dużą butelkę Żubrówki i pomimo moich sprzeciwów wręczył mi w podziękowaniu.
Najlepsze na końcu.
Człowiek nie wie skąd dokumenty w kałuży obok mojego domu. Nie pamięta, bez względu na to co ową niepamięć mogło spowodować. Smaczku sprawie dodaje fakt, że portfel bez dokumentów znalazł się trzydzieści kilometrów dalej.
- Dojdę do tego - powiedział na zakończenie.,
Tak sobie myślę, człowiek nie miał jeszcze 25 lat i pewnie dał w szyję.
Czy to o takich jak od wspominał ostatnio pewien Prezes?
Mówił o kobietach
No tak, facet.
Zostało mu jeszcze jakieś dwadzieścia lat spokojnego drinkowania.
Ciekawa historia z dobrym zakończeniem. Nie dość że dokumenty odzyskane to jeszcze gwarantowane 20 lat spokoju:))
OdpowiedzUsuńMiał chłop szczęście
UsuńDobry z Ciebie człowiek, Antoni ;D
OdpowiedzUsuńMąż długo miał dużego psa - jak widziałam ile jedzenia trzeba szykować, to mi było słabo .Teraz mamy kundelka ze schroniska, który niewiele je ;D
A Ty w sumie masz dwa psy ;D
Prezesa ostatnio dużo zaczepiałam na fb i jakoś dziwnie skasowali mi konto. Przez kilka dni miałam lekką panikę, ale poradziłam sobie ;D
Pozdrawiam
Ja wiem czy to kwestia dobroci. Zachowałem się po prostu tak jak chciałbym aby ktoś zachował się wobec mnie. Co do psów to do kompletu trzeba dorzucić jeszcze setera irlandzkiego, którego syn namiętnie podrzuca "na chwilę"
UsuńCześć Antoni. Ojjj... w tej niepamięci różne cuda się dzieją. Może to i lepiej, choć nie zawsze zdrowiej, że tylko takie po których żona wita porannym warknięciem: ty świnio. Pozdro, JerryW_54
OdpowiedzUsuńNajlepiej jest zaś gdy świadkowie takich działań pod wpływem są również przynajmniej nieco nietrzeźwi. Ja mam tę błogosławioną cechę, że bardziej zasypiam niż rozrabiam. Łatwiej wtedy dojść do ładu z niepamięcią.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńMam znajomego, który miał do karty przypiętą spinaczem karteczkę z PINem. Na szczęście nie daje w szyję i niczego nie gubi. Co by się jednak stało, gdyby zgubił, a znalazcą nie był Antoni?
Pozdrawiam serdecznie.
Nie zabrzmi to pocieszająco, ale zawsze jest ten pierwszy raz. A przecież zawsze można taki PIN sekretnie zapisać gdzieś w telefonie.
Usuńod pewnego czasu nigdy nie angażuję się w osobiste oddawanie zguby, można być posądzonym o rozbój
OdpowiedzUsuńNiestety. Jest takie powiedzenie - Każdy szlachetny uczynek zostanie przykładnie ukarany.
UsuńJa raczej gubię niż znajduję ale tych uczciwych, oddających jest tak jakoś pół na pół. Czyli szklanka do połowy pełna? czy pusta? A flacha żubrówki to miły dodatek do uczciwości.
OdpowiedzUsuńWręczona pomimo moich oporów
UsuńKtoś skradł i pozbył się. Ty to masz szczęście- następny będzie kupon z wygraną:) Czego Ci życzę.
OdpowiedzUsuńPies ma w naturze zżeranie, co się da, dlatego dziwi mnie Twoja psica. Wybredna jakaś:)
No popatrz znowu mnie zrobiono anonimem
UsuńPo prostu rozpieszczona.
UsuńBezpieczniej jest oddać na policję. Nigdy nie wiadomo, na kogo się trafi. A nuż oskarży o kradzież? Po co? A dla sportu! Na policji trochę więcej czasu trzeba stracić (pisanie protokołu), ale i tak warto.
OdpowiedzUsuńMasz rację bo przecież ludzie są różni. Tym razem wszystko się udało.
UsuńNajciekawsze w tym wątku jest to, że nie ma nic o tym, czy właściciel od razu zablokował kartę w banku. Z Twojego tekstu wynika, jakby dopiero przed chwilą zorientował się, że nie ma portfela. Ludzie różnie mają.
OdpowiedzUsuńW niedzielne przedpołudnie kiedy go namierzyłem sprawiał wrażenie zamulonego. Odniosłem wrażenie że to ja uświadomiłem mu stratę.
UsuńMyślę, że wcześniej czy później będzie okradziony, skoro wyrzucał po drodze swoje dokumenty. Kiedy znajdzie je ktoś nieuczciwy, wybierze z konta, a na dowód weźmie chwilówki.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności