15 stycznia 2018

Gdyby życie dało mi tyle szans

Co by się wtedy działo? Jak wyglądałoby moje życie, gdybym od niego dostał tyle szans?
Ale po kolei.
Planując pewien zakup, posiłkowałem się kredytem konsumenckim. Wziąłem go w jednym z popularnych banków, reklamowanym przez pewną znaną sportsmenkę.
W zasadzie to nie pojawiłem się nawet w banku, a sprawę załatwił sprzedawca.
Towar w domu, choć mówiąc dokładnie dokładnie przed domem, a ja otrzymałem grubą kopertę z przekazami na spłatę poszczególnych rat pożyczki.
Z zakupu owszem korzystam, natomiast blankiety wpłat nie były mi potrzebne, ponieważ skorzystałem z płatności internetowych i zaprogramowałem płatność cykliczną.
Cykliczność – tak, to słowo jeszcze powróci.
Nie dane mi było wpłacić trzeciej raty kiedy zadzwonił do mnie przedstawiciel banku, proponując powiększenie pożyczki o jakieś 150 % kwoty pierwotnej.
Trochę mnie to zaskoczyło, że bank tak szasta gotówką, ale nie skusiłem się na propozycję w związku z moją asertywnością w tej kwestii.
Potem regularnie dostawałem z Banku życzenia świąteczne i urodzinowe. Wszystkie one kończyły się zaproszeniem do banku, gdzie ponoć czeka na mnie kupka świeżo dostarczonych z mennicy państwowej banknotów dwustuzłotowych.
Za życzenia dziękuję, ujęło mnie też to że każdy list był kierowany do mnie imiennie.
Nie zmieniło to jednak mojej decyzji, ponieważ moja asertywność miała się nadal dobrze. Nieco szczeniacko cieszyłem się początkowo z pamięci o mnie, nie reagując na te pożyczkowe zaproszenia.
Naiwnie wierzyłem, że jeżeli nie pojawię się w wyznaczonym terminie sprawa się skończy.
Oj naiwny, naiwny, jak dziecko we mgle – śpiewał kiedyś Jan Kaczmarek.
Dźwięk SMS-a rozdarł ciszę wokół mnie.
Na rozjaśnionym wyświetlaczu czytam :
Panie Antoni. Czy pamięta Pan o naszym zaproszeniu? Propozycja kredytu gotówkowego czeka do 11 maja w ( tu pada nazwa banku. Numer telefonu i informacja, że ewentualny koszt kontaktu telefonicznego jest liczony wg stawki operatora
Dwunastego maja myślałem, że już po kłopocie. Na próżno. Możliwość pożyczenia kasy przedłużono kolejno do : 20.07, 13.09, 14.12, 10.05, 26.07, 2.11, 8.12 i ostatnio do 12.01
I znów : Panie Antoni Czekamy na pana. Tu pada termin około trzech tygodni.
Ja się oczywiście nie pojawiam, przychodzi następne zaproszenie z następnym terminem
Kasa się kurzy, ja się nie pojawiam. Automat z SMS-ami pewnie się nie męczy.
Ja za to jestem już nieco zmęczony, psychicznie.
Bo przecież jak będę miał jakieś plany zakupowe to i tak sprzedawca załatwi za mnie wszystkie sprawy organizacyjne. Z wiekiem jednak uważam, że do życia trzeba naprawdę niewiele dupereli.
Czytałem wypowiedź jakiegoś uczestnika wyprawy poza krąg polarny. Ujęło mnie takie jego stwierdzenie.
- Po dwóch latach pobytu w bazie zrozumiałem jak niewiele rzeczy potrzebne jest do życia.
Bardzo spodobała mi się ta filozofia.
Zaraz ktoś spyta, jak się to ma do motocykla który ze względu na zimę kurzy się w garażu?
Pytającym odpowiadam parafrazując klasyka motocyklare necesse est
Każdy ma swoją listę rzeczy niezbędnych.
Wracając zaś do kredytu.
A jeżeli ktoś jest słaby psychicznie? A jeżeli jest starszy, kulturalny i nie umie odmawiać?
Wtedy po jakimś czasie nawiedza go komornik dając mu tylko jedną, ostatnią szansę na spłatę długu.
A to już takie fajne nie jest.

17 komentarzy:

  1. Możesz zastrzec w banku,że nie życzysz Sobie nagabywania i się skończą SMS-y. Należy korzystać z przysługujących nam praw. Trochę mnie to jednak wkurza,że aby do Ciebie dzwonili nie musisz wyrażać zgody, wystarczy,że raz skorzystasz z usługi, ale żeby z niej zrezygnować , musisz się pofatygować i ich o tym powiadomić. Pewnie liczą na to,że proszą, proszą i wyproszą, znają ludzka naturę, która dla świętego spokoju wiele zrobi.Pozdrawiam , Hanula

    OdpowiedzUsuń
  2. prądownia rozsyła powiadomienia związane ze zgodami na marketing, do odesłania na ich koszt, obawiam się, że ktoś się na to nabierze i potem go będą nękać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda. Wielu jeszcze wierzy w słowo pisano i pismo z urzędu. A elektrownia to przecież urząd.
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. W tym akurat względzie wyjątkowo jestem asertywna. Nie daje się skusić na powiększenie, ani na konsolidację bądź aktywowanie karty kredytowej. Nie, bo nie - i skończone. W przeciwnym razie tak, jak piszesz: na końcu drogi czekałby komornik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jakoś nie chodziliśmy na modne ostatnio kursy z asertywności
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. To się nazywa "sprzedaż aktywna" - dowiedziałam się w telefonowni przy okazji zmiany umowy. Nękający telefonicznymi ofertami agenci tej samej firmy prowadzą właśnie taką działalność.
    Jest wkurzająca ale niestety wyćwiczyłam już "wchodzenie w słowo" ze swoim "dziękuję, do widzenia" i prask słuchawką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko przez to że człowiek chce być dobrze wychowany
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Bardzo nie lubie takiego 'namawiania' czy to przez jakiekolwiek urzedy, czy znajomych, tak samo jak nachalnych rad, odbieram to jak zabieranie mojej wolnosci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre rady są rozdawane tak chętnie ponieważ nic nie kosztują
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Tracę szybko cierpliwość i dobre maniery, kiedy po raz enty otrzymuję namolny telefon, od tego samego ankietera czy innej maści rozmówcy, a juz poprzednio grzecznie go wysłuchałam i podziękowałam, mówiąc mu - nie.
    Moja koleżanka załatwia to inaczej, na tzw. głupa. Odbiera telefon, cierpliwie wysłuchuje, potem zadaje mmóstwo tych samych, durnych pytań, udając, że ona może i chętna, ale nie wie o co chodzi itp. żeby w końcu usłyszeć od wkurzonego ankietera inwektywę o głupiej babie, co wprawia ją w świetny nastrój. Ostatecznie dlaczego tylko nagabywany ma tracić dobry nastrój.
    Marytka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja działam różnie, według nastroju. Zawsze jednak nie przekraczam granicy szacunku dla drugiego człowieka
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Powinno być - Nigdy nie przekraczam...

      Usuń
  7. Ostatnio przerywam potok słów o wyjątkowej okazji, o wylosowanej nagrodzie, którą mi wręczą jak tylko przyjdę na spotkanie... Przerywam i dziękując podpowiadam: Ja rezygnuję. Przeznaczcie go dla innego naiwniaka. Czasem próbują jeszcze nawiązywać do tematu ale ... Nie ze mną takie numery!!!
    Nie dam się skusić.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mówię, że właśnie mam gościa i nie mogę rozmawiać
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Moja, niestety od całkiem niedawna ś.p., Mama, będąc osobą kulturalną i dobrze wychowaną, wdawała się w dyskusje z takimi rozmówcami, tłumacząc się im z pewnym zażenowaniem i serdecznie przepraszając, że nie jest w stanie skorzystać z ich wspaniałej oferty, bo od lat jest uwiązana w łóżku, nie dysponuje kasą i na nic jej to ichnie cudo. Zżymałam się słuchając tych rozmów i martwiłam się o inne starsze osoby, które, nie dopilnowane przez bardziej obeznanych, ulegały. Na takie telefony to ja od razu, jak tylko ustalę co jest grane, odpowiadam, że nie jestem zainteresowana, że dziękuję i się rozłączam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, żal mi tych dobrze wychowanych "starej daty"
      Pozdrawiam

      Usuń