Chyba tylko blogerzy, odwiedzając się grzecznościowo i licząc przy okazji na rewizytę.
Reszta śledzi media i programy informacyjne. Chociaż i te wydają się zbyt wolne wobec obecnej sytuacji. A sytuacja jest taka jak każdy widzi czyli dynamiczna.
Niczym w hollywoodzkiej recepcie na dobry kryminał, zaczęło się od trzęsienia ziemi a teraz akcja stopniowo narasta.
I tylko pozostaje pytanie o granice. Ktoś je chyba sobie zadaje?
Z pewnością ci naiwni.
Nawiązując zaś do granic, odpowiem bo być może kogoś interesuje czy u mnie coś się dzieje ?. Dzieje i owszem ale jakby to rzec „z drugiej strony granicy”.
Dawno wyznaczyłem sobie jak daleko w moje życie wjedzie prowadzony od paru lat blog.
Nie trzeba mi tu ani słupków granicznych ani zapór. I bez drutu kolczastego wiem, że są tematy nienaruszalne, czego nie należy jednak w żaden sposób mylić z autocenzurą. Nie i koniec, trzeba w końcu mieć jakieś zasady.
Zasady? Być może, mając zasady mam dobre kwalifikacje by zostać politykiem?
A może mam te najgorsze z możliwych? Nie wiem ale w poszukiwaniu odpowiedzi opieram się na autorytetach.
Jacek Kaczmarski w utworze „Rejtan albo raport ambasadora” śpiewał
...W tym zamieszaniu spadły pisma i układy.
"Zdrajcy!" krzyczano, lecz do kogo, trudno rzec.
Polityk przecież w ogóle nie zna słowa "zdrada",
A politycznych obyczajów trzeba strzec...
To tyle w odpowiedzi na pytanie, co u mnie? A może to odpowiedź na bardziej ogólne pytanie.
Zaraz, zaraz, a czy ktoś to pytanie w ogóle zadał?
- Antoni, nie skupiaj się na sobie. Zaraz staniesz na celebryckiej ściance a przecież wiesz, że źle wychodzisz na zdjęciach.
- No chyba, że stanę w drugim rzędzie. Tylko czy tu jest w ogóle drugi rząd?
A tak na marginesie
W ramach przepisów świątecznych publikuję zdjęcie menu z pewnej restauracji
Co to za potrawa?
O ile ja dobrze pamiętam, część karpia to dzwonko.
Chyba, że tu rzeczywiście idzie o "dzwonek" tej ryby.
Biorąc pod uwagę wymiary i budowę anatomiczną karpia rodzi się pytanie - ile dzwonków potrzeba na jedną porcję?
Smacznego.
O ile ja dobrze pamiętam, część karpia to dzwonko.
Chyba, że tu rzeczywiście idzie o "dzwonek" tej ryby.
Biorąc pod uwagę wymiary i budowę anatomiczną karpia rodzi się pytanie - ile dzwonków potrzeba na jedną porcję?
Smacznego.
:) Już mało kto pamięta że poprawnie mówi się "dzwonko" Teraz często błędnie używa się słowa dzwonek w miejsce dzwonko. I chyba poza Tobą nikt nie zwrócił uwagi na błąd w menu
OdpowiedzUsuńJeszcze Słownik Języka Polskiego
UsuńPozdrawiam
ale serio źle wychodzisz na zdjęciach? no to fotoszopem popraw albo coś ;))
OdpowiedzUsuńŹle wychodzę na zdjęciach i dodatkowo tracę przy bliższym poznaniu
UsuńPozdrawiam
Temu drugiemu, z całą odpowiedzialnością za słowo, zaprzeczam! :)Natomiast ma Antoni, Klarko, inną wadę: wyprowadza się, ledwo się człowiek pozna...
UsuńKłaniam nisko:)
No nie mówiłem, że tracę przy bliższym poznaniu
UsuńZawsze było jest i będzie "dzwonko". "Dzwonek" w kontekście karpia brzmi jak prawdziwy dzwonek na alarm. Z politowania.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że temat "dzwonkowy" pojawił się tu też nie bez kozery. Larum grają?
Nie bez kozery bo Święta idą
UsuńPozdrawiam
Od kilku lat przechodzę często obok baru, który kusi "rolo-rybą" i wciąż boję się wejść i poprosić o jedną. Może by mi nie zasmakowała, skoro z niczym jej nie kojarzę (poza zwinięciem)? Albo jeszcze gorzej - tak bym zagustował, że zostałbym roloryboholikiem, trwoniącym pieniądze na ten przysmak.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Może to jakaś odmiana rolmopsa? Tak mi rozum podpowiada
UsuńZ resztą czy ja wiem. Każda ryba na talerzu jest już w jakiś sposób wyrolowana.
Jedyną szansą na odpowiedź jest rzeczywiście próba organoleptyczna
Pozdrawiam
Vulpianie, wyślij tam na przeszpiegi i na próbę kogoś innego...:))
UsuńKłaniam nisko:)
Odpuściłam programy informacyjne.Nie mam wpływu, nie mam nerwów, mam spokój;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czy rzeczywiście osiągnęłaś spokój
UsuńJa też jakby mniej napalony na gadające głowy
Pozdrawiam
Wpływu można nie mieć, ale CZASEM szczypta wiedzy się przydaje
UsuńNie zerwałem całkowicie
UsuńPOzdrawiam
Kilka razy zaglądałem w oczekiwaniu na nowe wpisy i wtedy nachodziły mnie pytania o to, czy coś u Ciebie się dzieje. Wróciłeś w dobrej formie i przyniosłeś uspokojenie mnie i podobnie myślącym.
OdpowiedzUsuńCo do śledzenia bieżących wydarzeń, to ja owszem. Zazdroszczę wszystkim umiejętności wyciszenia ciekawości co do tego odcinka ludzkiej aktywności.
Karpia dzielę na dzwonka
Pomyśleć, że nadejdą czasy gdy będę przynosił uspokojenie.
UsuńNie myślałem o sobie w ten sposób ale dziękuję.
Dzieje się i u mnie ale nie wszystko nadaje się do opisania
Pozdrawiam
Ej, i tak chyba nie masz spokoju, bo ta informacja tak czy owak , i tak Cie jakoś dopadnie. Ten "dzwonek" to syndrom czasów - niedouctwa, pewności siebie, która nie dopuszcza mozliwości sprawdzenia poprawności. Oraz ITP...
OdpowiedzUsuńZnowu żyjemy w tak zwanych ciekawych czasach.
UsuńZnowu albo jak kto woli w dalszym ciagu
POzdrawiam
Przed wojną pewna młoda nauczycielka napuściła młodzież na język polski w ogłoszeniach na zewnątrz sklepów. Oj znaleźli znaleźli. :)
OdpowiedzUsuńTeż zaglądałam na Twój blog.
Miło mi
UsuńPozdrawiam
A konkretnie, u ryb, to się nazywa gonopodium...
OdpowiedzUsuńChyba, że mówimy o dwu różnych sprawach ;)
Mówimy dokładnie o tym samym.
UsuńPozdrawiam
Nie trzeba porcjować na dzwonka to i problem znika - ja filetuję i kroje w paski! :P
OdpowiedzUsuńOdkąd nie oglądamy ( w ogóle) telewizji to i spokoju w domu więcej - mają rację ci co mówią, żeby wywalić telewizor na śmietnik! :D :D :D