07 września 2024

O tym, że instynkt jest ważny, a jeansy mogą poczekać

Marudzenie na przeszłość

Powinniśmy słuchać swojego instynktu, po coś w końcu on jest. Przez całe wieki z jakiegoś niezrozumiałego powodu walczono z nim, a to przedkładając ponad niego naukę, wychowanie czy posłuszeństwo wobec rodziców. Kiedy kończyłem szkołę podstawową chciałem kontynuować naukę w technikum budowlanym, ale ojciec mój, budowlaniec zresztą nie chciał o tym nawet słyszeć. Wybrał dla mnie elitarną na owe czasy i miejsce zamieszkania klasę o profilu matematyczno-fizycznym w liceum ogólnokształcącym. Teoretycznie nie przeszkadzało to mi w niczym bowiem świadectwo ukończenia ósmej klasy miałem raczej monotonne z taką samą oceną z każdego przedmiotu. Życie szybko zweryfikowało to, że profil ten to nie jest to co niedźwiedzie lubią najbardziej, a szczególnie mój niedźwiedź. Potem uległem jeszcze raz swoim rodzicom przy wyborze studiów, a nauczony doświadczeniem nie powinienem.
Stało się, ale budownictwo tkwiło we mnie od zawsze i z olbrzymią pasją remontuję, naprawiam a czasami coś nowego stworzę. Wszystko to w sferze hobby, ponieważ brak wykształcenia kierunkowego nie pozwala mi brać od ludzi zaliczek, a potem miesiącami zwodzić ich z terminami rozpoczęcia prac.

Marudzenie na teraźniejszość 

Kiedy widzę w sklepie jakieś fajne narzędzie, czuję wewnętrzny imperatyw, aby go nabyć. Gdybym zaś miał do wyboru nowe jeansy czy piłę lub wkrętarkę, zaraz uznam, że jeansy są jeszcze spoko.
Metodą saperską czyli na błędach i potknięciach staram się opanować obsługę nowego  narzędzia i idzie mi z tym raz lepiej raz gorzej.
Kiedyś tam, lata temu postanowiłem nauczyć się spawać. Udało mi się ćwiczyć na sprzęcie zakładowym w godzinach pracy. Coś tam wychodziło, coś tam nie, a szew spawany był średniej urody.
Mój znajomy mówił : ja spawam tak jak dziecko smarka i to chyba bardzo dobre porównanie.
Domowa spawarka nie umywała się do tej z pracy. Szybko przegrzewała się i wyłączała, a dodatkowo stara konstrukcja była bardzo ciężka i chwytała elektrody które rozgrzewały się do czerwoności.
Zaopatrzyłem się wcześniej w samościemniającą się maskę do spawania ( jeansy mogą poczekać).
Nie mogłem też przejść obojętnie obok stoiska ze sprzętem do spawania od czasu gdy usłyszałem określenie - spawarka inwertorowa. Lekka, poręczna, pełna elektronika i nie chwyta elektrod (!)
Zachorowałem na taki sprzęt, bp przecież  już wiecie - jeansy mogą jeszcze poczekać.
Śledziłem portale internetowe, zgłębiałem tajniki sprzętu i prowadziłem wywiad wśród znajomych.
Już miałem faworyta, spawarkę z której zadowolony był mój znajomy, a cena pozwalała na zakup dodatkowo przynajmniej nowych ze dwóch par skarpet, aby co nieco odświeżyć garderobę.
Poczułem się dobrze i nawet nieco patriotycznie w pozytywnym sensie znaczeniu tego słowa kiedy składałem zamówienie on-line. Produkt reklamowano jako wyrób krajowy.
Po trzech dniach odebrałem sprzęt z paczkomatu.
Nabożnie rozpakowałem i ująłem w dłonie. Kolorowe lekkie cacko gotowe do użycia, nic tylko podłączyć do prądu.
Na pierwszy rzut postanowiłem zrobić regał na drzewo do kominka. Nowy kominek z certyfikatem Ekoprojektu aż prosił się o zintegrowany z nim regał.
Przyciąłem starannie profile i zacząłem prace spawalnicze. Szło jak to na początku, ale zaraz zauważyłem, że wyświetlacz nie wyświetla pełnych cyfr i tak zamiast 77 pokazuje 11 zamiast 8 pokazuje 3 itp. Nowe to nowe, ma być dobre.
Zaraz też zgłosiłem reklamację poprzez maila.
W odpowiedzi dostałem link do zlecenia kurierskiego które uzupełniłem swoimi danymi  i nazajutrz kurier odebrał sprzęt do naprawy. To efekt oferowanej przez firmę gwarancji door to door , czyli od drzwi do drzwi.
Po około pięciu dniach otrzymałem paczkę. W środku był fabrycznie nowy sprzęt. Rozczuliło mnie to i ciepło pomyślałem o krajowej firmie. 
Nauczony doświadczeniem postanowiłem ją jednak natychmiast sprawdzić.
Cyferki świecą wentylator pracuje, nic tylko spawać. Niestety, podczas próby zajarzenia elektrody spawarka wyrzuciła z siebie tylko małą iskierkę i zgasła. Potem zaraz mrugać zaczynała wszelkimi możliwymi światełkami. Po pięciu próbach zrezygnowałem.
Zadzwoniłem do serwisu.
- Ma Pan pecha powiedział facet
- Wiem to, na mnie z reguły kończy się beczka z piwem w knajpie - odpowiedziałem.
- Pisz Pan reklamację, wymienimy sprzęt
Napisałem kolejnego maila. W sumie to zrobiła się plątanina korespondencji z pierwszej i drugiej reklamacji. Dodatkowo niektórzy udzielają odpowiedzi powyżej, a inni poniżej otrzymanej wiadomości. To było chyba przyczyną mojego małego błędu. Przez nieostrożność skorzystałem z poprzedniego linku do poczty kurierskiej. Zlecenie zostało jednak przyjęte, a kurier po raz kolejny odebrał przesyłkę.
Po trzech dniach pudełko z nową, trzecią już spawarką przyjeżdża do mnie. Kurier żąda zwrotu starej, a ponieważ starą już wysłałem, zabiera mi sprzed nosa kolorowe pudełko.
Piszę kolejnego maila i tu następuje dwoistość odpowiedzi.
Najpierw jakiś służbista pisze mi, że w takim razie "odeślą mi spawarkę bez naprawy" .
Pewnie chodziło o to abym po raz kolejny zareklamował i miał na wymianę.
Przeraził mnie ten biurokratyzm i dopiero telefon jakiejś sympatycznej oraz trzeźwo myślącej kobiety uratował sytuację.
- Niech Pan przygotuje puste pudełko podobne parametrami i wręczy jutro kurierowi na zamianę.
Tak też uczyniłem. Pudełko obciążyłem gazetami ogrodniczymi.
Wymiana odbyła się jak trzeba, chociaż kurier nieco dziwił się, że pojawiło się pudełko. Jeszcze wczoraj zarzekałem się, że wysłałem. Nie chcę nawet  myśleć,  że miał mnie wtedy za oszusta.
Nie czekając nawet na odjazd kuriera, rozpakowałem sprzęt i rzuciłem się do próbowania.
Wszystko działało jak trzeba. Spaliłem ze trzy elektrody i nic złego się nie stało ( odpukać).
- Działa nareszcie - powiedziałem do żony która z powodu mojego spawania czekała z obiadem.
-  Czyli jak mówią, do trzech razy sztuka - podsumowała małżonka.
- Na to wychodzi - odpowiedziałem i sam nawet podziwiałem się, że nie byłem zdenerwowany ani nawet zbulwersowany tą sytuacją.
Zdziwiłem się, a może nawet zbulwersowałem  dopiero  późnym popołudniem kiedy zauważyłem informację od kuriera, że jutro przywiezie mi kolejną spawarkę.
Po dwudziestu minutach przyszło kolejne powiadomienie z innym numerem listu przewozowego.
Pokazałem żonie. 
- Zobacz idą mi kolejne dwie spawarki.
Rzeczywiście, nazajutrz kurier pojawił się z kolejną przesyłką, odmówiłem odebrania. Dodałem też, aby kolejną którą miała zaplanowaną na jutro też zwrócił ale już bez podjeżdżania.
Nie wiem już jak podejść do tego tematu.

To  chyba jednak  nie jest marudzenie na teraźniejszość

1. Mogę cieszyć się, że firma szybko załatwiła reklamację nie próbując się od tego wykręcić. Zrobiła nawet więcej niż się od niej oczekiwało.
2. Mogę też skrytykować bałagan i niekompetencję pracowników.
Wybiorę tę pierwszą opcję ponieważ z opcji drugiej nic mi nie przyjdzie.
Przy tej opcji pozostaje nienaruszona wiara w ludzi.
Jedna rzecz tylko nie daje mi spokoju.
Ta polska spawarka posiadała instrukcję obsługi gdzie na pierwszej stronie stoi jak wół - "Tłumaczenie instrukcji oryginalnej...."
To co? To jest tłumaczenie z polskiego na nasze?
        Wracając zaś do milszych rzeczy, regał na drewno do kominka stoi i czeka na pierwszy załadunek. Zlicowany z nowym kominkiem zapowiada bezpieczną zimę. Klarka napisała, że to już za 100 dni
Były Premier powiedział, że faceta poznaje się nie po tym jak zaczyna ale jak kończy 
Poniżej koniec który wieńczy to opowiadanie