Temperatura
rozleniwia. Nadal jak w Afryce choć to już połowa września.
Nie
do końca jednak jest tak bosko, bo po zmroku atakują komary a i
wieczorny nadciągający nie wiadomo skąd chłód zmusza do
działania czyli ucieczki do domu.
Dwie
jabłonie są już po wyroku i nie doczekają nowego roku. Cóż z
tego, że owocują skoro nie dojrzałe owoce spadają na trawnik
stając się pożywką dla os, mrówek i wszelkiej maści grzybów.
Drzewa
i tak od kilku lat korzystały z tak zwanego drugiego życia, czyli
nowych odrostów na starym pniu.
Posadzę
jakąś inną wczesną odmianę jabłoni, a może i dwie.
Do
egzekucji bardzo powoli dojrzewam, bo to jeszcze i nie pora. Póki
liście na drzewach, a sok krąży w gałęziach mam czas na
rozmyślania. Z powodu tych rozmyślań już kilka razy chciałem je
ułaskawić, ale zaraz przypominają mi się te taczki pełne
zgniłych owoców nad którymi całymi eskadrami latają muchy
owocówki. Na dodatek nie bardzo wiadomo co z tymi owocami zrobić.
Fachowcy
zdecydowanie odradzają kompost.
Oglądam
ślady po ukłuciach komarów. Swędzą tam, że nie muszę oglądać
rąk i nóg by bezbłędnie wskazać feralne miejsca.
Jakimś
dziwnym trafem komary pojawiły się dopiero w połowie sierpnia,
traktując nas dotychczas bardzo łagodnie.
Jak
wieść gminna niesie, spokój od komarów spowodowany był tym, że
od zeszłego roku w związku ze Światowymi Dniami Młodzieży
intensywnie opylano tereny wokół Brzegów.
W
każdej plotce jest przynajmniej ziarno prawdy. W zeszłym roku też
komary nie były takie upierdliwe. Wychodzi na to, że w związku ze
ŚDM odniosłem kolejną po obwodnicy korzyść.
Codziennie
jeżdżę tamtą drogą, mijając rondo ŚDM. Zaraz za nim znajduję
się mały parking i zarazem lądowisko helikopterów. Co rusz
zatrzymuje się tam autokar z którego wychodzą turyści spragnieni
atmosfery tamtych dni.
Nie
przypuszczałem, że jest to co zwiedzać. Wychodzi na to, że się
myliłem.
Przedwczoraj
po raz kolejny oglądałem „Czwartą siostrę” w Teatrze TV.
Błogosławię
przepastne archiwa TV Kultura. Czasem jeszcze znajdę tam coś dla
siebie.
Teraz
uświadomiłem sobie zmianę stosunku. Stosunku do mediów
oczywiście.
Jakiś
czas temu pisałem na tych łamach, że na Kulturze często znajduję
coś dla siebie.
Teraz
powiedziałbym, że pomimo wszystko, czasem znajdę tam coś dla
siebie.
No
cóż, jakby to powiedział Albert Einstein – wszystko jest
względne. Dlaczego kultura też?
Wracając
do sztuki. Jeden z bohaterów (Janusz Gajos) odmawia spożycia wódki.
Namawiająca go do tego kobieta (Stanisława Celińska) pyta:
-
A co ona ci zrobiła,ta wódka, że jej nie chcesz?
No
właśnie, co ona i mnie zrobiła, że szukam okazji by się z tej
konsumpcji wymiksować ?
Chyba
romans w winem tak na mnie działa.
Nie
powinienem używać słowa romans, ponieważ stawia mnie to w dziwnym
świetle.
To
wódka jest rodzaju żeńskiego, a wino choćby jak się starać jest
niestety rodzaju nijakiego.
Bohaterowie
filmu „Mój rower” ( z Michałem Urbaniakiem w jednej z głównych
ról) piją wódkę, a raczej bimber. Wnuk jednego z nich widząc
radość na twarzach imprezowiczów pyta:
-
A dobre to chociaż jest ?
Odpowiedź
zwala z nóg.
-
Słuchaj, każda wódka jest bardzo dobra z wyjątkiem denaturatu
który jest tylko dobry.
Dobrze,
że przeciwnicy mojego spożywania wina nie widzieli tego filmu, nie
miałbym argumentów.
Póki
co, za sąsiedzką pomoc przy wylewaniu płytki betonowej moja żona
otrzymała butelkę burbona. Nie to nie jest pomyłka. To ja
szalowałem i mieszałem a flaszkę otrzymała Ona.
-
To przez twoje zasady – powiedziała żona.
-
Przez jakie zasady? Przecież ja też pijam whisky ze Schweppesem, a
bourbona z colą. Wiesz co to oznacza? - odgryzłem się natychmiast
– konieczność zakupu Coli, dorobienia lodu i zaproszenia
sąsiadów.
Będziemy
cieszyć się końcem lata i końcem tygodnia. Być może przy tej
okazji niektórzy z nas nagną swoje zasady.
Jak
to mówił mój dziadek – dla dobrej zabawy cygan dał się
powiesić.
Dlaczego
akurat cygan? Nie wiem.
Póki
co, roboty ci u mnie dostatek, ale to chyba wszyscy tak mają.
Tylko
na dzisiaj wpadło mi kończenie płytki u sąsiada i wizyta w
składzie drewna w celu zamówienia polan do kominka. Nie wspominam
już o samym kominku w którym wymieniam okładziny z płyt
szamotowych. Po dwóch tygodniach czekania, właśnie dzisiaj
nadeszła przesyłka.
Jak
z tym wszystkim zdążyć Dobry Panie Boże?
Nie
chcę podejrzewać Dobrego Pana Boga, że poświęca przesadnie dużo
czasu moim problemom, są bowiem miejsca na tym świecie z których
ani na moment nie powinien spuszczać wzroku.
Ale...
Ale spotkało mnie coś co można spotkać w opowiadaniach o dobrych
radach rabina.
Pamiętacie
tę historie w której biedny żyd żalił się rabinowi na to, że
ma małe mieszkanie?
On
zaproponował mu dokwaterowanie teścia, teściowej a na sam koniec
kozy.
Kiedy
po miesiącu, za radą rabina pozbył się teściów i kozy wydawało
mu się, że mieszka w wielkim i przestronnym pałacu.
Dlaczego
wspominam rabina? W sam środek mojego planu pracy zapowiedzieli się
goście.
Goście
dalsi i goście codzienni. Obiad przesunięty w czasie. Potem
towarzyskie bla, bla, a tam płytka stygnie, a w tartaku drzazgi
lecą. Leca tylko nie z mojego drewna.
I
jeszcze dwa słowa o alkoholu.
Nie,
nie, dzisiejsi goście są bezalkoholowi. Zresztą kto dzisiaj pija w
środku tygodnia?
Otóż
doczytałem się w magazynie „Zdrowie”, że co czwarty Polak w
wielu od 18 do 45 lat uprawiał z kimś seks, z kim nigdy by nie
poszedł do łóżka, gdyby nie wpływ alkoholu.
Czy
mnie to wystraszyło?
W
żadnym wypadku. Po pierwsze, statystyka ogranicza się do osób
poniżej 45 roku życia.
Później
człowiek jest chyba wdzięczny życiu za każdą intymną okazję.
Mówię
tu o sytuacjach innych niż regularne małżeńskie bzykanko, bo to
już nie okazja, to rutyna.
Wdzięczność
z powodu niespodziewanych ( a może wypracowanych) okazji mija gdy
kiedyś tam z filozoficznym spojrzeniem znad szklanki piwa wydusimy z
siebie złotą myśl :
Ten
cały seks jest mocno przereklamowany
Powoli
kończy się czas koszenia traw, wraz z nim kończy się mój apetyt
na piwo.
Chwalić
Pana, żadna „złota myśl” jeszcze w tym roku nie wpadła mi do
głowy
Turyści adorują pole? To faktycznie już potrzeba obcowania choćby z resztką absolutu stała się boleśnie dojmująca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Te ścieżki którymi kroczył. ten dzwon który uderzał. To rondo... Naród chce relikwi, naród ma. Taka to już nasza wiara
UsuńPOzdrawiam
W końcu wyszło to szydło z worka i poszło na pole, choć w Warszawie wyszliby na dwór. Seks szkodzi? To już wiadomo, skąd tylu siwowłosych, wiadomo: co siwy włos, to stracona okazja.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Zaraz spojrzałem na swoją siwiznę
UsuńPOzdrawiam
Zamiast wina kieliszek nalewki z piołunu. :) Poprawa zdrowia i pasożyty się wyniosą z organów wewnętrznych, czysty zysk. :) Najważniejsze nie przesadzać, z tą nalewką rzecz jasna. :) O piołunie i nalewkach z niego pisał dr. nauk biologicznych Henryk Różański niekwestionowany autorytet. A wino Wermut jest z dodatkiem piołunu, chociaż nie tylko.
OdpowiedzUsuńTyle o alkoholu dla zdrowia przede wszystkim dla zdrowia. :)
Jabłonie, u nas są cztery, stare odmiany i bardzo smaczne, fakt spadają jabłka i wiele jest robaczywych, ale też zdejmujemy z drzew dużo zdrowych jabłek i dlatego nasze jabłonie zostaną.
Turyści adorujący pole? :))
A pracy jesiennej mnóstwo.
Pozdrawiam.
Zalewać smutki piołunem?
UsuńBrzmi nieco masochistycznie. Ale może to zdrowe
Pozdrawiam
Cześć Antoni
OdpowiedzUsuńDobrze ze napisałeś o tych komarach bo ja myślałem że tylko mnie tak napieprzają. Ganiam całą noc z packą i sprayem, a i tak budzę się rano opuchnięty i obolały. Pozdrawiam JerryW_54
Ja kupuję te płytki na komary, do takich urządzeń wsadzanych do kontaktu. Daję na noc i to działa.
UsuńPOzdrawiam
Działa. Na nas prawdopodobnie tez jakoś. Ale nie ma wyjścia. Mi się płytek nie udało kupić -występują jedynie w komplecie z urządzeniem, w ilości sztuk 10. 10 mało deko, a urządzeń mam już pięć. No to kupiłam płyn tym razem, bo urządzenia są wielofunkcyjne.
UsuńMożna i płyn
UsuńPozdrawiam
Jesienny post Ci wyszedł Antoni, a ja tak bardzo chciałabym zatrzymać jeszcze resztki lata, nie nacieszyłam się nim tego roku, bo głównie w lecie pracowałam przy komputerze.
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że po SDM będą jakiekolwiek pamiątki, a tu proszę i obwodnica i turyści, ale to bardzo dobrze, niech kraj korzysta z takich wydarzeń!
Pozdrowienia
Zatrzymasz wspomnienia bo jak to śpiewają "adios pomidory"
UsuńPozdrawiam
1. Cygan się dał powiesić dla towarzystwa (z drugim Cyganem, oczywiście, tym właściwie wieszanym)
OdpowiedzUsuń2. komary nie żarły bo sucho było straszecznie. Jak tylko deszczyku spadło deko, to się namnożyło dziadostwa. Chyba właściwsze wytłumaczenie poprzedniego braku, bo ode mnie daleko do Brzegów więc oprysk nie sięgnął, a sytuacja analogiczna. Bzzz
3. jabłoń reinkarnacjęę przeżyła analogiczną do Twojej (jabłoni). Z wdzięczności jabłek ma rok w rok mnóstwo (na starym rodziła co drugi rok)I nie wiedziec co z nimi robić. Na szczęście jest to złota reneta, więc te jabłka padają porą wolniejsza od os i wszelkiego paskudztwa latającego. No i na szczęście sad jest 200m od domu, więc aromaty spod jabłoni nie dochodzą. Były czasy, gdy skupowano spady. Pieniędzy z tego nie było, ale przynajmniej porządek w sadzie.
4. Na szczęście się kończy (czas koszenia trawników), będzie wreszcie trochę ciszy na wsi...Chociaż, stawiam na to, że jeszcze z miesiąc to potrwa. Właśnie pada, a po deszczu te trawniki przed deszczem wykoszone podskoczą ze 3cm. I znowu mus...
Właśnie spoglądałem przez okno na swój trawnik i ... łamię się. Chyba wykoszę. Pozdrawiam
UsuńCo siedzi w ludziach, że nawet " puste pole" traktują jak relikwię? Brutalnie zabrzmi- straszny zabobon oraz infantylność wiary. Jednak, skoro im z tym dobrze...
OdpowiedzUsuńNie lubię wina i nawet nie stwarzam pozorów. Wolę czystą, a z czystych to chyba "najczyściejsza" jest ostatnio "Finlandia".
W październiku przyjadą nasi drwale i będą czyścić lasek z suchych sosen. Przy okazji zetną koronę czereśni, bo zacienia pół sadku oraz starą, dziką śliwę, która stoi w celach dekoracyjnych. Wkurza mnie, bo zrzucała mnóstwo małych kwaśnych śliweczek, po których się depcze, bo do jedzenia w ogóle się nie nadają. Latem jeden z pni tej śliwy przewrócił się, pozostałe też są mocno pochylone.
Tak więc jesień, panie, jesień wkracza w nasze ogrody, ale nie w nastroje. Jeszcze nie.
Nastrój póki co dobry, dziękuję
UsuńPozdrawiam
Miałem ci ja takie stare jabłonie. Podobnie jak Ty odnawiałem ich korony odpowiednim cięciem, ale regularnego owocowania nie mogłem zabezpieczyć. Wyciąłem, ale wcześniej obfotografowałem je starannie i pokazałem na Fb. Wyobraź sobie, że znajoma poetka pod wpływem tej formy inspiracji napisała wiersz i umieściła go na swoim blogu: http://jedenusmiech25.blog.onet.pl/?p=1025 Nie wiedziała wtedy jaki los spotka moje stare jabłonie.
OdpowiedzUsuńWycinanie też obfotografowałem - dla potomności. Drewno jabłoniowe jest dobrym opałem
Podrzuć temat znajomej, będzie wiesz.
UsuńTakie jabłonie co ulegają pod toporami drwali to dopiero nośny temat na wiersz
Pozdrawiam
"Zresztą kto dzisiaj pija w środku tygodnia?"... Hmm... poczułem się nieco wyobcowany...:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Może to zdanie powinno brzmieć - Z zasady nie pijam w środku tygodnia.
UsuńA jak to bywa z zasadami
Pozdrawiam
P.S. I podpowiadam koncept na biznes: sprzedaż na tym parkingu ampułek z powietrzem, którym oddychała Jego Świątobliwość, luboż z ziemią, po której stąpał...:))))
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Powietrze w puszkach to już chyba próbowali sprzedawać w czasie ŚDM.
UsuńA ziemia? Wyobrażasz sobie tę kwestię ( był taki dowcip) na takim straganie
Poproszę o woreczek ziemi. Tej ziemi