15 kwietnia 2016

Co komu w domu gra

Nie takie popularne jak jest teraz „pińcet” plus, ale zwykłe doskwierające codziennie plus „pińdziesiąt”
To taki wiek przy którym niektórzy chcieliby powiedzieć - Oj dziadku, ale jeszcze się boją, że mogą za to dostać w ryja.
To taki czas kiedy irytuje cię książka – „Internet dla seniorów czyli jak korzystać z Internetu po pięćdziesiątce” bo z siecią radzisz sobie bardzo sprawnie. Przedkładasz jednak osobiste znajomości i rozmowy choćby telefoniczne nad komentarze na Facebooku.
Olewasz te wszystkie lajki, ale gubisz się już przy hasthagach, powiadomieniach push, snapchatach. Słyszałeś o Istagramie, ale masz lustro w domu i widząc wyrazisty brzuch piwny, albo obwisły tyłek rezygnujesz ze  zrobienia sobie selfie.
To zdjęcie które ukradkiem zrobiła ci w takiej sytuacji żona to już nie jest selfie, a jakiś makabryczny żart, bądź załącznik pod ewentualny pozew rozwodowy.
Chociaż jestem z natury bardzo punktualny, co rusz spotykam się z zarzutem spóźnienia.
Kiedyś zniosłem do domu parodię bardzo popularnej francuskiej piosenki.
Polski tytuł zachęcał – „Zaje...y żule mi”. 
Młody spojrzał przelotnie na ekran telewizora i powiedział - Jesteś spóźniony o jakieś dwa lata.
Pięć, dziesięć minut. Ja nie dyskutuję pół godziny, ale dwa lata?
Kiedy przyszło mi to usłyszeć po raz kolejny i kolejny, zrozumiałem w końcu, że w sprawie mediów społecznościowych jestem spóźniony i nic tego nie zmieni. Ot po prostu następuje zmiana pokoleń i obowiązywać będą gusta tych co zasilą ZUS z przeznaczeniem na moją emeryturę.
Tak naiwnie liczę że się doczekam. Wszak nie nadużywałem ZUS i za cały okres pracy zawodowej korzystałem ze zwolnień chorobowych przez jakiś miesiąc „zussamen do kupy”
Wracając do mojego spóźnienia w odkrywaniu sieci.
Nie zdziwiłem się przeto bardzo gdy usłyszałem pewną piosenkę a sprawdzając historię zespołu usłyszałem, że stali się sławni (miarą jaką w tej chwili mierzy się sławę) jakieś dwa lub trzy lata temu.
- Taka karma widocznie – powiedziałem do siebie. Postanowiłem też nie czuć wstydu po wysłuchaniu teraz tych utworów jak też po przeczytaniu opinii niektórych, że teksty są pensjonarskie.
Lubię filmy o których jednym słowem można powiedzieć, że są pokręcone. Lubię pokręcone piosenki, a w słuchaniu muzyki dotarłem aż do etnicznej muzyki Afryki.
Kiedy w czasie jednej z wizyt u doktora mojej żony, podczas gdy doktor dokonywał zmiany opatrunku, pozwoliłem sobie na jakiś dowcipny komentarz.
To mnie sprowokowało do dalszej wypowiedzi a kiedy zauważyłem zdziwiony wzrok doktora, wyznałem
- Wie pan doktorze, tacy jesteśmy razem z żoną. Jesteśmy trochę popieprzeni.
- Wiem i za to Was lubię.
Zrobiło się miło. Nawet w szpitalu może być miło.
Dlaczego przywołuję tę rozmowę?
Na dowód, że nie mam problemu z krytycznym spojrzeniem na siebie. No taki już się mamie urodziłem. Resztę zrobiła żona w ciągu tych trzydziestu pięciu lat małżeństwa.
Nie, nie, nie. Nie myślcie tylko, że można ze mnie łatwo lepić jak plastelinę.
Jeśli już przyrównać mnie do plasteliny to takiej do której jakiś żartowniś ukrył garść szpilek.
Nigdy nie wiadomo kiedy ostrze ukłuje.
Jednak nie Freudowskie rozważania nad samym sobą są tematem dzisiejszego wpisu a piosenka.
Piosenka zespołu „Domowe melodie”. Jak wyczytałem w Internecie który jest ponoć zagadką dla seniora, członkowie zespołu tworzą muzykę w konwencji „lo-fi”
To tajemnicze określenie oznacza, że muzykę, zagrano i nagrywano w warunkach domowych. Ich utwory cechuje melodyjność, prostota i bogate w kontekst słowa piosenek.
O to właśnie chodzi, o te teksty bogate w kontekst. Lekko absurdalne ale bogate.
Oglądam młodych ludzi, jestem pod wrażeniem prostych melodii i doszukuję się znaczenia słów.
W obecnych, za bardzo politycznych czasach z przyjemnością słuchałem utworu „Panie Prezydencie”

Panie Przywileju
Kto ci nadał prawo
Żeby brać mnie w swoje ręce?
Ręce, które leczą
Od za dużych marzeń
Jeden mamy świat, nic więcej

A wy się bijcie, gińcie, zesrajcie
Zróbcie sobie wojnę
Na połamanie nóg, pohybel
Czasy niespokojne
I tylko WON z mojego domu
Nie ma was tu, nie ma was tu
Nie ma was tu, nie ma was tu (*1)

Jeśli ktoś zarzuci koniunkturalizm to powiem tylko, że test powstał w 2013 lub 2014 roku. Spokojnie więc mogę go sobie uogólnić i zuniwersalnić.
Nie moja to liga wiekowa, ale stosunek do polityki podobny.
Różnica polega na tym, że ja mam to już w dupie, przed nimi całe życie.
Prawdę powiedziawszy to zacząłem od „Grażki” (*2),  największego ponoć hitu Domowych melodii.
Tekst też jakby poniekąd polityczny i aktualny, bo znowu robi się politykę na   ludzkiej tragedii
A potem zachwyciłem się jeszcze „Zbyszkiem” (*3). Być może dlatego, że nie był osadzony w polityce.
Czy określenie „oranżowe stopy” nie działa na Waszą wyobraźnię?
Jeżeli ktoś z niesmakiem wyłączy Youtuba i powie - ten Antoni jest pokręcony -
to przypominam, że sam to napisałem na wstępie niniejszego posta.
A jak oderwę się od muzyki to przyjdzie odpalić kosiarkę, bo przez nawóz i ostatnie opady mocno podrosła.
W niedzielę wraca żona. Wypada by przywitać ja tak po gospodarsku.
Liczy się w końcu pierwsze wrażenie.
1.
3
 

22 komentarze:

  1. Oj tam, "pińdziesiątka" też mnie czeka za rok. Straszą nas tym i straszą, że z czasem człowiek myśli że przekracza jakąś magiczną barierę. Że potem będzie gorzej... Nie, z roku na rok jest trochę inaczej... Ostatnio gdzieś w mediach przeczytałam pozytywną informację, że czas życia się wydłużył i że tzw. wiek średni to nie lat 50 ale przesunął się do 60 -tki. Ja z uporem maniaka powtarzam, że teraz jest mój czas na realizację planów bo dzieci odchowane wiec po 15 latach marzeń otwieram oficjalnie pracownię i sklep internetowy. A co rycząca pięćdziesiątka nie da rady?!
    Muzyki posłucham w wolnej chwili. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdy dociągniemy do setki dostaniemy podwójną emeryturę, to pozytywne bardzo, prawda? Jako pięćdziesiątka dałam radę z nowym całkiem zawodem, teraz coś gorzej z marzeniami i realizacją, ale może się pozbieram do setki? Tak, trzeba pozytywnie myśleć, wiersze i piosenki pozytywne znać, cieszyć się wiosną i życiem póki trwa. Dobrych myśli życzę i ciepło pozdrawiam.
    Elka

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo żałuję, że głośników nie mam, dopiero w domu posłuchać mogę, ale ten tekst bardzo mi się podoba:)
    co do wieku to się wypowiadać nie powinnam, ale myślę, ze o seniorach to się człowiek staje po ukończeniu setki, stu lat w sensie a nie setki innej, żeby nie było

    OdpowiedzUsuń
  4. 1. Tylko dwa lata? To jesteś w absolutnej szpicy pokolenia 50+. Oby tak każdy w naszym wieku.
    2. A nie niepokoi Cię niedobra zbieżność pomiędzy 50+ i 500+?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli według Grażki zbliżam się do wieku średniego? Tyz piknie, jak gadają Twoi Górale:)A że jesteśmy z Jaskółem popieprzeni, to kiedyś orzekła połowa starej klasy u nas na ognisku. No cóż, sami dodali, że w końcu wiedzieli o tym już w liceum:)Hard rock, jazdy na motocyklu, czysta z gwinta...
    Nie musimy znać wszystkiego na Necie. Nie bywać, to też ładna umiejętność i akcentowanie wyboru, a nie brak znajomości.
    Trawnik kosiłam już drugi raz- trawa się wściekła.
    Muzyka fajna, nie rozumiem Twoich obiekcji. "Oranżowe stopy" brzmi prawie tak, jak "niebieskie słonie"- tchnie lekkością.:)
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie Grażki,(masz dowód na moje pop...) To wywód Ewy:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Odkryłem nowe brzmienie i na życie spojrzenie, a wszystko dzięki Tobie Antoni.
    Nie ma to jak domowe melodie... Nawet gdy 70-tka na karku

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem cyfrowym ignorantem, ale martwi mnie to mało. Grunt, żeby sprawnie poruszać się po twardym gruncie. Świat cyfrowy to przecież tylko nędzna podróbka i tam się ma do rzeczywistości jak mapa do terenu, który przedstawia.

    OdpowiedzUsuń
  9. W kwestii muzyki nic mnie już nie dziwi. Mój RR miał okresy, kiedy słuchał (a przy okazji razem z nim) reggae po rosyjsku, niemieckiej wokalistki Nena, Nohavicy i arabskiego "disco polo". Ostatnio wynalazł w czeluściach youtuba islandzką pieśniarkę. Jeden z jej utworów bardzo mi się podoba.

    https://www.youtube.com/watch?v=8ndaf3s4j1I

    OdpowiedzUsuń
  10. "Różnica polega na tym, że ja mam to już w dupie, przed nimi całe życie." Uważam, że to myśl roku. Problem w tym, że niewielu młodych zdaje sobie sprawę z tego, co się dzieje. Nie pamiętają "starej" władzy PiS, a nowa ma walor nowości i inności.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ależ Antoni, jesteś jak najbardziej "do przodu" skoro te oranżowe stopy i prezydent tak Cię zainteresowały:))
    Podziwiam, bo ja nie mogę nadążyć, pozostaję w epoce dinozaurów:)

    OdpowiedzUsuń
  12. „Pińdziesiąt” u mnie już tuż tuż - ale moja babcia zawsze mówiła "STARZEJMY SIĘ Z GODNOŚCIĄ". Ciekawe czy gdyby dziś żyła założyła by sobie profil na Facebooku ??

    OdpowiedzUsuń
  13. No, muszę przyznać, że zdołowałeś mnie strasznie - głównie faktem, że ja w ogóle nie trybię, o czym piszesz. Jak widać, parafrazując Andrzeja Mleczko (jak to się odmienia?): "Twoje opóźnienie przy moim opóźnieniu jest doprawdy śmieszne!".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mleczko się nie odmienia!

      Usuń
    2. A jak się zsiądzie, to...się odmieni czyli mleczko się odmienia:mleczko,zsiadłe mleczko,serek:)

      Usuń
    3. Normalnie: Mleczkę:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. Mleczko, Matejko, Kościuszko odmieniają się jak bułka , bibułka. Choć podobno pan Andrzej Mleczko woli jak Jego nazwisko się nie odmienia:)

      Usuń
  14. To samiusieńko mam przy siedemdziesiątce. Ale ta granica się przesuwa albo ja się tak dobrze trzymam (bo się nie puszczam :-))

    OdpowiedzUsuń
  15. A mnie się wszystko rozstroiło i nie gra...Hanula

    OdpowiedzUsuń
  16. och, też nie nadążam za niektórymi rzeczami, ale dobrze mi z tym :) facebook opanowalam ze względów promocyjnych, ale i tak jestem na kwarantannie, póki co. To skloniło mnie nawet do pewnych refleksji i napisania posta na ten temat, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń