10 sierpnia 2015

O wpływaniu na losy świata a przynajmniej na zycie paru ludzi


- Rajd jest rajd a przepisy są przepisami.
To cytat z filmu „Motodrama” polskiej komedii z 1971 roku z udziałem między innymi: Jacka Federowicza, Bogdana Łazuki czy Krystyny Sienkiewicz. Starsi z pewnością pamiętają, a dla młodszych mam link. Motodrama
Konkretnie chodzi mi o ten fragment od 1:15:00.
W trakcie rajdu samochodowego, prowadzącego w ogólnej klasyfikacji Jacka zatrzymuje milicjant który chce mu wystawić mandat za niezatrzymanie przed znakiem STOP. Potem wychodzi jeszcze sprawa uprawnień do kierowania pojazdami samochodowymi w szczególności czyli prawka jazdy.
W trakcie przedłużającej kontroli mijają go wszyscy liczący się rywale a potem także i ci którzy nie liczyli się wcale. 

Dura lex set lex* - jakby powiedział mój wyedukowany prawniczo syn.
Są jednak i tacy którzy uważają że był to czas bezprawia, ale to już całkiem inna historia.
Sytuacja w filmie jest jednak tak absurdalna, że już po chwili okazuje się, że to tylko sen. Sem który postawił śniącego głównego bohatera na równe, nogi.
Niemożliwe. Przecież rajdy są odpowiednio oznakowane, obstawione i zabezpieczane tylko po to by ktoś postronny nie wpłynął na wyniki rywalizacji sportowej.
I tak sobie żyłem w przekonaniu, że to jest naprawdę niemożliwe. Szczególnie, że tamten film to socjalistyczne realia świeżo upieczonego w roli I sekretarza partii Edwarda Gierka, a teraz mamy całkiem innym świat. III Rzeczpospolitą jak chcą niektórzy, lub odwrót od IV jak wykrzykują inni.
Pal licho politykę w czasach gdy liczy się gospodarka rynkowa i rywalizacja sportowa.
O ten właśnie styk sportu i gospodarki można sobie jednak połamać zęby.
Dwa razy czytałem informację która do mnie dotarła w weekend a brzmiała ona mnie więcej tak **
„- Michał Kwiatkowski musiał się zatrzymać i pójść do toalety płatnej. Nie chcieli go wpuścić. Pojechał więc do toalety na stacji benzynowej, a potem wycofał się z wyścigu - powiedział radiowej ''Trójce'' dyrektor generalny Tour de Pologne Czesław Lang.”
- Gdzie to było - zapytałem samego siebie. To jest kosmicznie absurdalne
„Kolarz ekipy Etixx-Quick Step zszedł z trasy na szóstym etapie wokół Bukowiny Tatrzańskiej. Wcześniej wielokrotnie atakował, wygrywając premię specjalną w Zakopanem i górską w miejscowości Ząb.”
No i na podsumowanie wart odnotowania komentarz z Facbooka Bartosza Huzarskiego:
"Co się dzieje z tym światem !!! co się dzieje z ludźmi !!! Dzisiaj hit o tym jak to babcia klozetowa załatwiła naszego na naszym wyścigu. Niby Tour de Pologne, niby święto narodowe, niby Mistrz Świata ale "biznes is biznes" i bez piątaka nie ma szans na dwójeczkę nikt. Nikt i koniec ... bo tak ... bo tak mówi babcia klozetowa."
Kiedy porównuję te dwie opisane powyżej sytuacje to myślę, że ta ostatnia jest zdecydowanie gorsza. W „Motodramie” to był tylko wymysł szalonego scenarzysty w drugim pielęgnowana od pokoleń i nagłośniona publicznie (w tym także przeze mnie) góralska miłość do dutków.
I chociaż jak głupi kocham ten rejon i ludzi go zamieszkujących, to za każdym razem dziwi mnie ta miłość której już sam wielokrotnie padłem ofiarą.
A zakończę banałem, że życie po raz kolejny przerosło kabaret.

*) twarde prawo ale prawo
**) www.sport.pl

19 komentarzy:

  1. A ja tam solidaryzuję się z babcią klozetową. Ona wcale nie musi pasjonować się sportem, nawet rowerowym. Ona chce porządnie prowadzić interes. Każdy by chciał za darmochę, a podatki to ona ma płacić? Wreszcie, kto mógł jej zaręczyć, że to nie jakiś Inspektor z Urzędu Skarbowego, który chciał mieć podstawę do zamknięcia jej tego szaletu za nielegalne wpuszczanie bez opłat? Nie takie rzeczy zdarzały się już w naszym przepięknym państwie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie chodzi o babcie klozetową, ale o prawidłowe zabezpieczanie trasy?
      Tzn, żeby organizatorzy pomyśleli, że rowerzysta też człowiek i potrzeby fizjologiczne ma.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Z tymi ukrytymi inspektorami to coś jest na rzeczy
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Organizatorzy powinni beknąć i tyle. Jednak sytuacja jest tak absurdalna, że dokładam ją do podtrzymania stwierdzenia- polska paranoja sięga szczytów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak informacji i kiepska organizacja wychodzi na to.
      Wszyscy liczą na zryw narodowy i bożą pomoc
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. No ale żeby w XXI w nie wymyślono specjalnych pieluchomajtasów, coby zawodnicy nie musieli w ogóle trasy opuszczać?
    Albo szkolenie z fizjologii sportu dla babć. Albo mobilne toi-toje.
    Niesamowite. I trochę niesmaczne też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Temat jak piszesz niesmaczny więc nie napiszę że przy takiej aktywności kolarzy pieluchomajtki się nie sprawdzają szczególnie na tak zwaną dwójkę. Z tym pierwszym dają sobie radę po trasie.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Zwróćmy uwagę na atrybuty władzy. Nie trzeba gabinetów, wozów służbowych, ochroniarzy, pieczęci aby poczuć się ważnym. Wystarczy mały kluczyk, do kabiny WC - jak dawniej bywało - wydana ręką "pisuardessy" porcja papieru toaletowego.
    Dużo osób walczy o władzę na szczytach zamiast rozejrzeć się wokół

    OdpowiedzUsuń
  5. kolejny ABSURD polskiego autorstwa ... tylko czemu mnie nie dziwi ? Bardzo poważnie... obawiam się , że już niedługo będzie tego jeszcze więcej :( Sorry za pesymizm :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie dziwi bo jak śpiewał Niemen - kiedy się dziwić przestanę będzie po mnie. Autorem tekstu jest oczywiście mój ulubiony Jonasz Kofta
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. jak każdy jestem postacią wielowymiarową a więc i moje zdziwienia dotyczą wielu wymiarów życia ... na ten akurat wymiar dotyczący rodzimych absurdów chyba się już trochę znieczuliłam, a to z racji nadmiaru ich występowania . Czy w związku z tym jest już po mnie ? :)
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Kofta już nam na to pytanie nie odpowie.

      Usuń
  6. Skoro dzieci w przedszkolu muszą sikać w określonym czasie, to taki mistrz nie może załatwić sprawy wcześniej? Weź i ustaw toi toje wzdłuż trasy kolarskiej- niemożliwe, albo wykup abonament w określonych miejscach, bo może któremuś się akurat zachce. Zawiodła logistyka, dla wielu sprawy oczywiste, nie są takie oczywiste. A później wszyscy sieę dziwią,że lasy przydrożne pełne "papierzaków". Hanula

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz co, mam podobnie jak Ty.
    Kocham te rejony miłością naiwną, mimo, że po zadzie dostaję z każdej strony, mimo, że czasami brak argumentów w dyskusjach o paradoksach. No, ale kocham

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo kocha się nie za coś a pomimo czegoś
      Tak jak my
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Faktycznie absurdalna sytuacja, ale wcale nie tak niemożliwa, jak widać.
    Są poza tym ludzie, którzy wyjątków nie uznają. Jak ta babcia. :)

    OdpowiedzUsuń