23 grudnia 2013

Rewizyta

Telefon zadzwonił już z samego rana. Pan Nieistotny nie odebrał za pierwszym razem. Spokojnie czekał aż ekspres zakończy swoją pracę, tworząc na górze filiżanki koronę aromatycznej pianki. Zdjął naczynie z urządzenia i postawił na stole. Usiadł spokojnie przy oknie, pociągnął pierwszy łyk i dopiero kiedy poczuł płynące wzdłuż ciała zadowolenie, sięgnął po telefon.
- Kto to dzwoni o takiej bandyckiej godzinie - zapytał sam siebie patrząc na ekran. Nie zdążył jednak rozwinąć menu, kiedy aparat odezwał się po raz drugi.
- Jan Maria Nieistotny, słucham – odezwał się do mikrofonu.
- Cześć to ja - usłyszał w głośniku.
- Słyszę, że to Ty. Nawet mi się to wyświetliło, bowiem w dalszym ciągu  mam Cię w swoich kontaktach. A już mnie korciło ze dwa razy żeby nacisnąć klawisz „delete”.Za te numery co mi robisz co chwilę. Wracając zaś do tematu dnia. Co to się stało, że dzwonisz takim bladym świtem? Pali się? Umarł ktoś ważny? A może tylko wygrałeś w totka i chcesz się podzielić?
- Trafiłeś po części i tylko troszkę. Będę się dzielił.
- Czym? bo nie wiem czy warto stawać w kolejce
- Twoim adresem.
- Dlaczego moim i dlaczego adresem? Popieprzyło Cię, a może to tylko kolejny kawał który chcesz zrobić moim kosztem?
 - Widzisz – głos w słuchawce sprawiał wrażenie zdecydowanego w swoich działaniach – dzisiaj na swoim blogu zostawiam Twój adres i niewykluczone, że wpadnie parę osób z niezapowiedzianą wizytą. Dlatego też bardzo proszę, nawet uprzejmie proszę byś zachowywał się właściwie. Znam tych ludzi parę lat i zależy mi na nich. Poza tym jak wiesz, że ja zawsze staram się być uprzejmy.
- Wobec moich znajomych? A przecież Ty ich nie znasz – wypalił Nieistotny.
- To Ci się tylko tak wydaje, znam ich tak dobrze jak Ciebie. No może Ciebie znam lepiej
- No dobra, bądź sobie grzeczny, miły i kulturalny. Twój biznes Twoje sprawy i na koniec Twoje zaproszenie. Uważam jednak, że teraz przeginasz. Nie mam zadatku na osobę publiczną i do tej pory robiłem wszystko by swoją prywatność obronić. Nie wiem czy dzień w którym poznałem Ciebie powinienem uznać za udany.
- A to niby dlaczego?
- Rozpisujesz się o mnie to po pierwsze. Piszesz nie zawsze prawdę to po drugie, ale żeby zrobić ze mnie Big Brothera to już przegięcie.
Jan Maria użył jeszcze kilku argumentów przeciw, ale na nic to się nie zdało.
Głos w słuchawce zdecydowanym głosem oświadczył, że decyzję już podjął, dwa tygodnie temu.
Nieistotny rzucał się jeszcze chwilę jak to miał w zwyczaju, a później rozłączył się i położył telefon na stole obok filiżanki. Z kawy opadła już pianka, a całość była  chłodna. Podniósł jednak porcelanę do ust i wypił prawie jednym haustem. Skrzywił się potem bo ta zimna kawa była jakby ukoronowaniem złych wiadomości.
- Cholerni autorzy – rzucił w kierunku telefonu. Podniósł go jakby chciał wybrać numer, ale zaraz z tego zrezygnował rzucając aparatem na fotel.
- Trzeba się będzie ładnie ubrać jak do gości – pomyślał zrzucając t-shirta  i sprane jeansy. Kiedy już siedział odświętne ubrany, a stylowy krawat odcinał mu dopływ świeżej krwi dol głowy, wpadł na iście szatański pomysł.
- A gdyby tak z przyczajki odwiedzić go u niego?
Jaki tam jest adres? Chwila, chwila . Pogrzebał w pamięci i zaraz też wystukał na klawiaturze          Antoni Relski  

No Panie Antoni strzeż się,  ja nadchodzę.
Nacisnął klawisz Enter a klepsydra która pojawiła się na monitorze informowała go, że system próbuje nawiązać połączenie…


9 komentarzy:

  1. Dla mnie może być i bez krawata:) Będziecie sobie robić takie kawały zawsze? A może wpadłeś w swoisty Matrix? W każdym razie ten nałóg jest chyba nieszkodliwy:) Wesołych Świat:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję że jest nieszkodliwy, chociaż kiedyś blogowym nickiem podpisałem służbowa korespondencję.
      Przez roztargnienie

      Usuń
  2. Jest mi po prostu przykro :((( .-Eliza F.

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Nieistotny poluzuj Pan krawat przecież przyjdą przyjaciele ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Odnosze wrazenie, ze pan Jan Maria i pan Antoni takoz, strasznie sobie komplikuja zycie.Tym krawatem i w ogole, ech;)

    OdpowiedzUsuń