18 listopada 2013

Kocia inspekcja

Zima nie nadchodzi pomimo zapowiedzi. Czy jest mi do niej tęskno? Nie, w żadnym wypadku. Bardziej to jest takie uczucie, żeby mieć już to co nieprzyjemne za sobą. Pierwszy śnieg, pierwszy mróz i może pierwsza plucha. Potem organizm przyzwyczaja się i chłód staję się normą. Człowiek to jednak przedziwny mechanizm. Nie ma takich warunków do których nie przywyknie.
Dowodem na to są choćby liczne historie małżeńskie.
Korzystam z tych ostatnich chwil ciepła i odwalam zaległości. Właśnie opryskiwałem miedzianem drzewka owocowe. Zmotywowała mnie do tego tak zwana kędzierzawość liści brzoskwini. Pryska się jesienią gdy opadną liście i drugi raz wiosną, zaraz gdy pojawią się pąki.
Wiem, że liście spadły już jakiś czas temu, ale czasu nie było.
Nie pryskane z mojego sadu. Jest coś takiego?
Zaraz po tym jak obszedłem ogród z opylaczem, wyciągnąłem z garażu swoją prawie nową piłę łańcuchową. Uzupełniłem paliwo i olej do smarowania łańcucha i udałem się do sąsiadów.
Poprzednią piłe pomimo tego że została wyprodukowana w Państwie Środka służyła mi prawie sześć lat. Na koniec umarła i nie odezwała się pomimo nachalnego szarpania za sznurek.
Młodym sąsiadom obiecałem, że potnę stare palety które zalegały im za płotem. Pozbędą się nieestetycznej kupy i zyskają materiał na podpałkę do kominka – poradziłem.
Miałem i ja swój interes w tej dobroci.
Kupa palet widoczna i od mojej strony szpeciła widok na ogródek.
Odpaliłem piłę już w ich ogrodzie i ciąłem chyba dobry kwadrans, gdy pojawiła się gospodyni.
- Myślałem, że Was nie ma. Zrobię to póki mam czas, bo złożona obietnica już mi ciąży z powodu braku realizacji.
- Ja chciałam żeby to mój mąż zrobił własnoręcznie.
- Jeżeli myślisz, że powierzę tak niebezpieczne narzędzie w ręce kogoś kto nigdy nie pracował piłą to się mylisz. Przy okazji, palety są zdradliwe i można sobie coś niechcący obciąć.
Wtedy to miałabyś do mnie z pewnością pretensję.
Przyznała mi rację i narzekając na szpital w domu, wróciła do dzieci. Ja zdążyłem już zapomnieć co to znaczy chore dzieci w domu. Z drugiej strony nie pamiętam również co znaczy zdrowa żona, ale to już całkiem inna historia.
Kiedy tak teraz patrzę na swój plan dnia wychodzi na to, że był napięty i różnorodny. Po cięciu palet pomogłem Młodemu zamontować spoiler w samochodzie. Całkiem ciekawe są te Jego priorytety.
Ja z pewnością w pierwszej kolejności założyłbym opony zimowe. Zresztą ja je już mam założone.
Na koniec kiedy wróciłem do ciepłego domu w którym radośnie buzował kominek, sprawdziłem nowy przepis na placki z dyni.
Wyglądają jak placki zwykłe ziemniaczane. Zamiast ziemniaków jest starta dynia, no i między innymi ser feta. Pierwszy raz zrobiłem niewolniczo według znalezionego przepisu. Teraz wiem, że warto zdać się na swój instynkt. Popracuję jeszcze nad tym póki jest świeża dynia w sprzedaży.
Oczywiście ukoronowaniem wieczoru była butelka wina, którą z żoną wypiliśmy niespiesznie przy zapachowych świecach. Wcześniej była jeszcze kąpiel.
Dlaczego piszę o tej kąpieli? Od czasu kiedy dopasowaliśmy łazienkę do potrzeb żony, prawie nie zauważam tego faktu. Kiedyś wiązało się to z moim sporym wysiłkiem fizycznym.
Teraz przez chwilę czułem się prawie niepotrzebny. Wiecie jakie to głupie uczucie?
W łazience wszystko pachnie świeżością. Nie dojechały jeszcze szafki, ale mam nadzieję, że do Barbary dojadą. Oczywiście zaraz po otwarciu drzwi, swoje ciekawskie wąsy musiała wsadzić naszo-sąsiedzka kotka.
Po chwili przymierzyła się też do muszli na której z gracją zasiadła. Może i dobrze że klapa była opuszczona. Zaraz też sprawdziła działanie przycisku do spłukiwania.
Kurcze, ona się tu czuje naprawdę swobodnie.
Kiedy wracamy do domu i otwieramy drzwi wejściowe, słychać tylko świst połączony z głośnym miauczeniem. To kotka wpada aby się zagrzać. Zauważyliśmy, że czeka na nas w tujach.
Chyba jednak będę ją musiał polubić.
Problem w tym, że ja ją już lubię





26 komentarzy:

  1. Widocznie masz za wysoko lustro, bo ta kotka -estetka ewidentnie przegląda się w lśniącym chromie spłuczki. A może po prostu- wścibska inspektor ds. przystosowań do potrzeb dla osób wymagających. Pozdrawiam, Hanula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A swoją drogą,wiesz jakie lustro zamówiła sobie Ślubna do łazienki?
      Aż żałuje ze nie mam z dziesięciu lat mniej, bo fantazja dalej na tym samym poziomie.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Skoro fantazja na tym samym poziomie, to dlaczego wiek ma Cię ograniczać?
    Zdjęcie lustra poproszę, bo jak dla mnie co najmniej na szerokość i wysokość największej ściany w łazience, mniejsze być nie może.
    / inne nie pobudzałoby tak fantazji:)/ Hanula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała ściana nie ale prawie

      Usuń
    2. Ale nie odpowiedziałeś, dlaczego akurat wiek ma Cię ograniczać.Hanula

      Usuń
    3. Wiek nie musi mnie ograniczać. Ogranicza mnie nadciśnienie, cukrzyca, pewnie niedługo i legendarna prostata.
      I wypić już nie potrafię tyle ile kiedyś mogłem. Ja to nazywam ograniczeniami obiektywnymi. Subietywnie to ja mógłbym jeszcze ho i może ho.

      Usuń
  3. Najwyraźniej kotka Ciebie też lubi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. o, macie widzę kotkę:D chyba jeszcze tego do końca nie wiecie, ale ona już wie.
    Ludzie z palet robią meble a Antoni rżnie je piłą, co za ignorant.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Meble już mam więc z palet robię ciepło.
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Kotka nawet pasuje kolorystycznie do tej łazienki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy mnie tak podpuszczają. Pasuje do domu, pasuje do...A ja powtarzam Ona ma swój dom, a tu jest tylko na gościnnych występach. I coraz mniej sam w to wierzę Pozdrawiam

      Usuń
  6. Vulpian de Noulancourt18 listopada, 2013 21:42

    Warto mieć kota; one tak rozkosznie mruczą. Nie warto drzeć kotów, lepiej już pasy. A skoro kot sam się napatoczył, to już nawet zasadzać się nie trzeba - wszystko gotowe i samo przyszło.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle że od sąsiada.
      na trawniku jest wydeptana kocią łapą wyraźna ścieżka pomiędzy naszymi domami.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Taka jest ta kocia dyplomacja. Jak już weszła do domu i w łaski Państwa to już tak pozostanie. Jest nadzieja że będzie umiała korzystać z toalety więc na kuwecie i żwirku zaoszczędzisz

      Usuń
    3. To taki trochę wiejski kot a więc za potrzeba wychodzi z domu.
      Wczoraj znowu przyniosła mysz i zostawiła na schodach
      Przekupuje mnie widocznie

      Usuń
  7. Zaraz tam Ciebie , mysz na schodach jest własnością wszystkich mieszkańców domu, musisz poczekać na bardziej konkretne wskazanie kto jest " samcem alfa":) Hanula

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tam swoje wiem. Bo tylko ja te myszy zabieram ze schodów

    OdpowiedzUsuń
  9. Zatem jesteś "samiec alfa"...samozwańczy lub z konieczności, niech Ci będzie:) Hanula

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzień dobry :)Dzisiaj tylko się przywitam :) Miło mi, że tutaj trafiłam.
    Przeczytałam 3 posty, ale już mi się tutaj podoba. Zacznę komentować, jak zaliczę przynajmniej połowę archiwum, aby poznać gospodarza i być w temacie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cooo, była choć chwila, gdy nie lubiłeś kociczki? Nie wierzę! Ciesz sie, ze kocica Was lubi, to zaszczyt ogromny. Swoja drogą Twoja żona ma wspaniałego chłopa :)

    OdpowiedzUsuń