03 sierpnia 2012

Zagubienie

Zagubiony jestem w natłoku wiadomości. Wypadłem z obiegu i nic nie mówi mi co drugie nazwisko, podawane w wiadomościach portali internetowych. Nie otwieram już nawet nagłówków które zaczynają się od słowa – gwiazda. Z reguły w środku znajduje się opowieść o bolesnej przypadłości Niewiadomokogo. Gwiazda kupiła, gwiazda sprzedała, gwiazda zapomniała. Na plaży na ulicy, na dupie, na boku. Brrr Należę chyba do tego pokolenia, które inaczej definiuje słowo - gwiazda. Drugi wyraz – artysta, ma dla mnie też nieco inne od obowiązującego znaczenie.
Ostatnio w fotoreportażu zatytułowanym – lista gwiazd na koncercie Madonny znalazła się fotka Natalii Siwiec. Nie mam nic do Pani Natalii, bo jako kobieta podoba mi się, ale na Boga, kudy tam do gwiazd.
Wielcy umierają w ciszy, jeden po drugim. Aż boję się tej pustki, którą po sobie zostawiają.
Właśnie odszedł saksofonista, kompozytor Tomasz Szukalski. To był największy polski saksofonista, jeden z najwybitniejszych saksofonistów na świecie.
To już nie gwiazda, to Gigant jazzu.
Ludzie płakali gdy wykonywał solówki na koncertach i nie mówię tu o rozhisteryzowanych nastolatkach.
Grał wiele lat z Tomaszem Stańko, ze Zbigniewem Namysłowskim, Włodzimierzem Nahornym.
Zastosowanie do nich określenia gwiazda, szczególnie wobec inflacji słowa, wydaje się nie adekwatne.
Jaka to radość, gdy pomyślę, że w tych koncertach mogłem uczestniczyć na żywo.
Pustka, której nie wypełni żaden Trans, House, Dub.
Ale życie jako takie nie znosi pustki i pcha się swoim odwiecznym nurtem.
Wczoraj pojechałem na wieś. Zagnały mnie tam pilne sprawy. Tak pilne, że gdyby mój syn jechał tak jak ja wczoraj, z pewnością spotkałby się z moimi uwagami.
Sto kilometrów, załatwianie sprawy w dziesięć minut i następne sto powrotnej drogi.
Próbowałem zagadać do Jaśka, ale on dumnie rozparty na maszynie do młócenia, wrzucał kolejne snopki pszenicy w czeluść urządzenia.
Po bokach pasy transmisyjne wzbijające kurz i plewy. Szum silnika i pasów, jazgot maszyny. W takiej atmosferze nie pogadasz o życiu, a i Jasiek nie wyłączy maszyny z byle powodu.
Rzuciłem tylko w czeluść stodoły dwa dowcipy i pośród śmiechu zatrudnionych do pomocy kobiet, pożegnałem się.
- Będę jutro – rzuciłem tylko.
- Z żoną? - spytali
- Z żoną, dziećmi i teściem syna. Zapowiada się zlot rodzinny na ten weekend.
Wstawiłem do piwniczki wino, zakupione na tę okazję. Niech nabierze temperatury. Ja wiem, że wino czerwone podaje się w temperaturze otoczenia, ale spróbujcie wypić wino o temperaturze ponad 20 stopni. Ja to mawiają bracia Czesi – "To se nie egzistuje!"
Chłodne winko przyda się i owszem, bo nie muszę chyba mówić kto będzie musiał prażyć się przy grillu.
Żona pozostaje w rozmyślaniach, na temat niedzielnego obiadu.
Spoglądam od czasu do czasu na zegarek. Jeszcze pięć godzin pracy, pozostaje mi do zamknięcia tygodnia
Zleci.

18 komentarzy:

  1. Te nasze gwiazdki to raczej księżyce - nie świecą, a błyszczą blaskiem, którego ktoś im przydaje...czasem na wyrost ;)

    Na obiadek niedzielny w upały to tylko ziemniaczki polane masełkiem i sypnięte zielskiem, jakaś maslanka lub zsiadłe mleko i ewentualnie śledzik w śmietanie lub jakieś sałaty ;)

    Co tu się wysilać na kucharzenie, jak w gorąc się jeść nie chce :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To i prawda z tym apetytem w upał.
    Przede wszystkim zielenina.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. i to jest bardzo dobry plan - chłodne wino w sierpniową noc i niebo pełne gwiazd, czego życzę na weekend!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby realizacja była jak trzeba. Dziękuję za żyzcenia
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Co do tego grilla, to weekend ma obfitować w burze w całym kraju, a winko miałoby ponad 30. Mi pustka pozostała po Grzegorzu Ciechowskim, Marku Grechucie, Czesławie Niemenie, Hance Bielickiej, w gardle ściska do teraz i niejedna łza popłynęła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obyło się bez ekstremalnej pogody i wszystko było Ok
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Antoni, artyści odchodzą...jeden za drugim. Zostają gwiazdki seriali i gwiazdki obiektywu - nic nie znaczące jak plastiki made in china.
    Żal artystów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmienia się chyba formuła, a odchodzą nasze gwiazdy. Młodzi mają swoje.
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. I tak od kilku tysięcy lat co najmniej ...

    A tak ogólnie to nikt nie nadąża za wiadomościami,
    to nie kwestia zagubienia, ale właśnie nadmiaru...

    OdpowiedzUsuń
  7. Gwiazda jednego przeboju, jednego odcina w serialu, jakiegoś telewizyjnego show... Odcinają kupony od tego, że ktoś ich kiedyś raz zauważył. Większość z tych ludzi jest znana z tego, że jest znana i nic ponad to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sztuka musi się natychmiast opłacać. Nikt już nie chce budować latami swojego nazwiska.
      POzdrawiam

      Usuń
  8. I zleciało :)
    Udanego weekendu na wsi! :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Tu (u-nasz-w-swirowku.blog.onet.pl). A młócka młockarnią - to sie już gdzie indziej już mało gdzie stosuje. Teraz Kombajn załatwia wszystko. A ja jeszcze pamiętam jak u mojej babci rozstawiano młockarnię i jechali z tym koksem całe zboże z tej cząści wsi. Teraz się zorientowałem, że była to impreza podobna do koncertu rockowego w Jarocinie to samo nateżenie dźwięku, te lampy zapalone do późna w nocy tylko marychy nie było. Ale to szczegół.
    Pozdrawiam Mirek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale w czwartek były dwie Maryśki. Wiem że to nie to samo ale jednak coś.
      Pozdrawiam

      Usuń
  10. Bezczelnie się o tytuł utworu do piwniczki chowanego dopytać ośmielę...:) Jako insi są wzrokowcami czy słuchowcami, to ja jestem smakowcem i mi tegoż elementu do całości obrazu brakuje:)
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piwniczka została wyposażona we włoskie i argentyńskie czerwone wytrawne.
      Czerwone półwytrawne ze Słowenii
      Półsłodkie różowe z Gruzji
      Nazw nie pomnę bo to wszystko były premiery. Udane
      Pozdrawiam

      Usuń